Uratowane życie.

Wiem, że powinnam dawno temu napisać opinię ale jakoś nie miałam do tego głowy. Muszę wreszcie jednak to uczynić, bowiem gdyby nie lekarze z tej Przychodni - moja kicia by dawno nie żyła.
Los sprawił, iż spadła z IV piętra (byłam w pracy, współlokatorzy chcieli się pobawić z 5miesięcznym kociątkiem i zapomnieli zamknąć balkon). Spadła na głowę, miała pękniętą czaszkę, pęknięte podniebienie. Cała zakrwawiona trafiła do właśnie tej Przychodzi około 23.30. Na dyżurze był (że też nie pamiętam imienia!) pan o kręconych włosach. Natychmiast podjął ryzyko operacji podniebienia, bez względu na to iż wiedział iż nie mam przy sobie dużej ilości pieniędzy, uratował kotkę podając kilka leków, kroplówki - pozwolił się rozliczyć na drugi dzień. W ciągu kolejnych 2 tygodni przychodziłam tam z Małą dwa razy dziennie na zastrzyki i kroplówki. Dzisiaj kicia jest jak "nowa". Biega, skacze, bez śladu kontuzji żadnej. Kiedy zapytałam weterynarza w mojej dzielnicy o to co by zrobił, odpowiedział bez skrępowania że by uśpił i że mi współczuje (nie wiedział, że kotek żyje i ma się dobrze, siedzi przed nim i czeka na tabletkę). To przykład weterynarza i WETERYNARZA! Dziękuję wam kochani za moją kicię!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Uratowane życie.

Doktor z kręconymi włosami na nocnych dyżurach jest tam jeden.
Na nazwisko ma Ławecki imie chyba Artur, zszywał język mojej dalmatynce, wszystko poszło też dobrze.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Uratowane życie.

Faktycznie miał na imię Artur. Dziękuję za przypomnienie nazwiska :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0