uwaga:)
- To jest najbardziej upierdliwa staruszka, jaką znam - mówi Marcinkowska o Wiśniewskiej. - Syn puści głośniej muzykę, zaraz jest walenie w kaloryfer. Syn wraca po 22, wychodzi na korytarz, bo jej tupie. Krzyczy, że źle zaparkowałam samochód, że kwiatek na parapecie stoi po prawej stronie, a powinien po lewej.
Leokadia Wiśniewska: - Powiedziałam tylko, że samochód stoi krzywo, bo jak idę z laską, to muszę przejść naokoło. A kwiatek przecież jakby stał po lewej stronie, toby było ładniej.
Mediatorka: - Rozumiem, że pani uważa, że kwiatek powinien stać po lewej stronie, a pani uważa, że po prawej. Co w tej sprawie chcecie zrobić?
Obie upierają się przy swoim.
Mediatorka: - Może znajdą panie inne miejsce dla kwiatka, które spodoba się obu paniom? Może postawić dwa kwiatki? A może pani zaczepia sąsiadów, bo chce pani porozmawiać z państwem?
Cisza. Starsza pani wzdycha.
Podpisują umowę: że kwiatek zniknie z parapetu, że samochód nie będzie parkowany przed wejściem, że w sobotę muzyka będzie tylko do godz. 23, że Wiśniewska nie będzie za każdym razem wychodzić na korytarz i krzyczeć, że mąż Marcinkowskiej raz w tygodniu zawiezie Wiśniewską do lekarza, że Marcinkowscy znajdą parę minut, żeby porozmawiać z sąsiadką
nie no a potem dziwić się, że starszych ludzi sie nie lubi...