Nie mógł np. komuś podsunąć innych rozwiązań? Takich, które nie są sprzeczne z nauką Jezusa, a jedynie są odrzucane przez Kościół, jako niezgodne z wypracowaną post factum doktryną?
Lukrecja podsunęla mi całkiem nowy klucz do rozważań na ten temat. Ten klucz to znamię Kaina. Long story short. Kain zabija Abla, a Bóg poznaje, ze coś jest nie tak po "ponurym spojrzeniu" zabójcy. To ponure spojrzenie nie jest jednak tym znamieniem. Kain zostaje wygnany i skarży się, że teraz każdy będzie chciał go zabić. Bóg pociesza go jednak i naznacza go specjalnym znamieniem zapewniającym nietykalność.
Już na pierwszy rzut oka historia ta jest po ludzku bez sensu. Bo Kain i Abel byli synami Adama i Ewy. Poza nimi w zasadzie nie było na świecie ludzi, więc kto mógłby chcieć zabić Kaina? A jeśli coś jest w Biblii bez sensu to teologia od razu wskazuje, że sprawy trzeba rozpatrywać symbolicznie.
Musiał być ktoś, kto pierwszy zabił mając w pełni rozwiniętą umiejętność rozróżniania dobra od zła. Znamię Kaina jest zatem znamieniem miłości. Jest przyżeczeniem Boga, że nie odwrócił się On od człowieka ani po grzechu pierworodnym ani po późniejszych, choćby najbardziej okrutnych zbrodniach.
Myślę sobei zatem, ale to tylko sobie tak myślę, że prośby Indian o deszcz czy stada bizonów kierowane do Wielkiego Manitu mogły być czasem przez Boga wysłuchiwane. Podobnie jak modły do Słońca, drzewa czy czegotamkolwiek.
Czy zatem magię, horoskopy, klątwy, wróżbiarstwo można uznać za przejawy boskiej ingerencji?
Bezwzględnie nie. W Księdze Wyjścia opisane jest jak Mojżesz czynił przed faraonem cuda mocą Bożą, ale byli też czarownicy, którym udawało się robić podobne rzeczy. To były po prostu działania demoniczne. Teraz są one wyjątkowo widoczne i powszechne. Pierwszym wysłannikiem szatana, jeszcze u schyłku komuny był u nas niejaki Harris, któremu biedni i nieświadomi księża otworzyli na oścież drzwi kościołów. Zawsze zaczynał on swoje rytuały od prośby o usunięcie Najświętszego Sakramentu z tabernakulum. W końcu przyznał się swojej tłumaczce, że uzdrawia za pomocą duchów. Tyle że to nie były duchy, ale demony. Więcej oczywiście tutaj ====>
https://www.youtube.com/watch?v=U3P7M_YMsjs ale ile można to linkować?
Mnie akurat nie rozśmieszyła głupiutka działaczka ruchów antyrządowych, która pochwaliła się wbijaniem szpilek w laleczkę voodoo Stanisława Piotrowicza. Natomiast całkiem przeraziła mnie Agnieszka Holland, która całkiem serio przestrzegła, zeby tego nie robić bo ona dwa razy próbowała i dwa razy zakończyło się to śmiercą. Holland głupia nie jest. Prof. Środa też nie. Żadna z niej ateistka. Już dawno między wierszami wyczytałem, że poszła w kierunku szamanizmu i okultyzmu. Z Pieczyńskiego też żaden ateista. Ten to akurat prawdopodobnie zwariował. Ale to co wygaduje to bardzo zahacza o New Age i skrajnie niebezpieczne, demoniczne brednie sekty scjentologów.
Oczywiście, że tarot to karty szatana. Oczywiście, ze istnieją i działają klątwy, a już najgorsze są te które precinają więzi rodzinne. Oczywiście że wróżbiarstwo, numerologia, horoskopy, bioenergoterapia, talizmany etc. służą przeważnie wyciąganiu od ludzi pieniędzy, ale mogą też otwierać człowieka na działanie demoniczne. I wcale nie piszę o opętaniach, ale przede wszystkim o depresjach, uczuciu niepokoju, koszmarach, irracjonalnym nagromadzeniu pecha.... oczywiście, że joga to nie są ćwiczenia fizyczne. Żaden świadomy, wschodni jogin tego nie przyzna. Bo tu chodzi o otwieranie czakramów w celu osiągniecia za życia stanu nirwany. A otwierania w sobie czegokolwiek na cokolwiek to ja nie polecam. Bo "wasz wróg, Diabeł, krąży jak ryczący lew, starając się kogoś pożreć”. Bardzo dobre porównanie. Lwy krążą wokół stada i dopóki stado jest w kupie to się nie zbliżają. Ale wystarczy że słabsza jednostka zostanie trochę w tyle albo podejdzie parę kroków za daleko wiedziona ciekawością.... oczywiście można wyciągnąć z jogi same ćwiczenia, nie o to mi chodzi. Można też kupić sobie aparat fotograficzny i używać go do wbijania gwoździ. Kto nam zabroni?
Nie wiem, czy tai-chi to zdrwoe relaksujące ćwiczenia, które pomagają wielu osobom. Po prostu się tym nie zajmuję. Czyatałem kiedyś artykuł, w którym padły słowa:
"Poszłam do mistrza i zapytałam: mistrzu, czym tak naprawdę jest tai chi. On już wiedział, że jestem po tamtej stronie, i w największym zaufaniu powiedział do mnie: „Wiesz Beata, tai chi to taniec na cześć demonów”.
Wywołano mnie do tablicy, to w wielkim skrócie napisałem. A skoro w skrócie to syntetycznie, co też nie jest dobrym pomysłem. Bo sztan odnosi dwa największe zwycięstwa. Wtedy kiedy ludzie w niego nie wierzą oraz wtedy kiedy widzą go dosłownmie wszędzie. Dlatego tak średnio już się tymi tematami zajmuję. Są ludzie, co wiedzą dużo więcej. To jest x Piotr Glas, nasz gdański x Kowalczyk, x Kostrzewa, Robet Tekieli, Dokowicz z Bodasińskim w duecie, Ania Golędzinowska, nawrócona wiedźma Patrycja Hurlak.... dużo dużo tego. Dobrych parę tygodni słuchania na samym YT