Warto
Moi drodzy. To jest, była i będzie szkoła rzemieślników. Za dużo sprawdzianów? Trzydzieści cztery słowa wypowiedziane podniesionym tonem przez Panią XY? Mała sala gimnastyczna? Moi drodzy, ludzie, którzy oczekują tu królewskiego traktowania ucznia przez nauczyciela, mogą się zawieść. Tu ucznia traktuje się jak czeladnika, wyposażenie warsztatu jest takie sobie, ale za to, jak ktoś to raczył zauważyć, studia po niej to wakacje. I właśnie dlatego warto tu chodzić. Jeszcze co do traktowania - z moich doświadczeń wynika, że zdolni czeladnicy są zauważani, a nawet bardzo zauważani. Nikt nie żałuje czasu na tłumaczenie zawiłości, zostawanie po lekcjach, przygotowywanie do konkursów. Natomiast osoby o miałkim stosunku do takiego czy innego przedmiotu, owszem, mogą liczyć się z tym, że ktoś kiedyś podniesie na nie głos albo poczęstuje cierpką uwagą. Podsumowując - uczą tu ludzie, a ludzie, jak wiadomo, mają zady i walety. Całokształt jednak sprawia, że uczeń odporny na atmosferę "unoszącego się powietrzu zła", jak ktoś to raczył humorystycznie nazwać, czyli na zapach porozrzucanych tu i ówdzie szczypt pruskiego drylu i kindersztuby, tylko skorzysta, i to bardzo skorzysta.