Z każdą wizytą BioWay’u przekonuję się, że to tylko fastfood dla wegan i wegetarian jedynie z ambicjami do zdrowej żywności, żadne "bio". Spora część dań jest chyba przygotowywana z mrożonek albo innych gotowców i tylko odgrzewana. Czasem dania są za zimne, czasem za gorące. Po jedzeniu często mam drobne nieprzyjemności żołądkowe. Ceny są wysokie w stosunku do tego, co dostajemy na talerzu, nawet po wliczeniu kosztów prądu, mycia, obsługi itp. Po zamówieniu dania o nazwie „Dahl” otrzymałam rozgotowany ryż polany sosem curry, w którym zanurzone było kilka kawałków papryki. Wygląd nieapetyczny, było pikantne i mało pożywnie (15,90 zł). Próbowałam bigosu wegańskiego – kapusta była w miarę dobra, choć jak na moje gusta ciągle zbyt kwaśna, a towarzyszące jej ziemniaki były wymiętolone i bez smaku (16,90 zł). Jadłam też bataty z tahini – niewielki batat z kilkunastoma ziarenkami ciecierzycy i kawałkami suszonych pomidorów z dwoma surówkami: jedną z marchwi chyba z jabłkiem i drugą z marchwi z ogórkiem (18,90 zł). Poza tym porcje są małe i nie najadam się nimi.