Podchodziłam do egzaminu praktycznego wielokrotnie (popełniałam głupie błędy przez nerwy) i mogę się wypowiedzieć na temat wielu egzaminatorów. Niewielu jest takich, jak być powinno. Wielu wydaje komendy jak w wojsku, wprowadza stresującą atmosferę i przekonanie o tym, że się nie zda. Ale jak tylko się zamieniają miejscami, to humor się włącza, pogaduszki jakieś. Rozumiem, że nie chcą rozpraszać kierowcy, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność.
Muszę jednak przyznać, że zdarzają się osoby (w tym dwie kobiety, p. Magdalena i p. Gabriela), które nie wydają komend, a polecenia i to odpowiednim, łagodnym tonem. Bywa, że sugerują brak świateł, przestrzegają przed zakazem wjazdu, itd. Egzamin przestaje stresować, jedziemy tak jak na kursie, czyli czysta pro forma.