Dlaczego nie? Świat został umiejscowiony w przestrzeni kosmicznej bardzo precyzyjnie. Kierunki i strony świata mają znaczenie. Zbawiciel pojawi się na wschodzie. Budowniczy katedr ołtarz umieściłby tam, gdzie wschodni kamień. To się nazywa "kościół orientowany" (ad oreintem - na wschód). Tak przed tym złym soborem watykańskim II było. Teraz to wszyscy wszystko olewają.
Użycie rozumu najdoskonalsze, jakie znam to miało miejsce gdzieś tak między 7 a 4 rokiem p.n.e. Mędrcy ze wschodu poczytali księgi, pogapili się w gwiazdy, po czym osiodłali te swoje wielbłądy i ruszyli do zapadłęj dziury zwanej Betlejem. Nie wiadomo, czy było ich trzech ani jak się nazywali. Chciałbym poznać ich już po drugiej stronie i pogadać z nimi. Bo takiej wiary w rozum to jeszcze nie spotkałem. Żeby pogapić się w układ gwiazd, rzucić wszystko i wyruszyć w podróż w poszukiwaniu nie bardzo wiadomo kogo.
Obecnie nie ma potrzeby czytania z gwiazd. Oczywiście jest tam co czytać, bo to wszystko zostało kiedyś wprawione w ruch, ale to bałwochwalstwo grożące demonicznym dręczeniem, a w skrajnych przypadkach opętaniem. W niczym nie pomaga mi życie ze świadomością, że tym czym jestem to jestem potrójnym i i krystalicznym. Tak se będę już dźwigał to brzemię unosząc się zawsze 30 cm ponad chodnikami.
Znaki to zresztą jedno, a objawienia drugie. Helena Kowalska znana jako św. Faustyna wyszlifowanego rozumu miała tyle, co wieśniaczka po 3 klasach podstawówki. Bo była wieśniaczką po 3 klasach. Jej dom jest w Świnicach Warskich. Warto zobaczyć. Ten fragment to w całości brzmi tak:
"Kiedy raz zamiast modlitwy wewnętrznej zaczęłam czytać książkę duchowną - usłyszałam w duszy te słowa wyraźnie i silnie: Przygotujesz świat na ostateczne przyjście Moje. Przejęły mnie do głębi te słowa i chociaż udawałam, jakobym ich nie słyszała, jednak rozumiem je dobrze i nie mam w tym żadnej wątpliwości."
To nie znak zatem żaden, lecz przesłanie. Rozumem to badano. Nawet książkę Jej ocenzurowano i zabroniono czytać przez długie lata. Okazało się, że to przez błąd w tłumaczeniu. Potem sprawy ruszyły z kopyta i została kanonizowana. Swoją mszę kanonizacyjną zresztą opisała jeszcze w latach 30-tych czyli 70 lat zanim została ona odprawiona. Widziała kaplicę w Łagiewnikach, w której był jakby papież choć równocześnie widziała Go w Watykanie. No nie mogła wtedy wiedzieć, że w kaplicy będzie telebim. Psychiatrycznie badano Ją nie raz. Sprawa jest czysta. Można czytać. Książka się Dzienniczek nazywa.
Natomiast czy Leszek Dokowicz faktycznie pogadał sobie z Michałem Archaniołem to nie wiem. W Gdyni mieszka, ma pięcioro dzieci i kręci bardzo profesjonalne filmy. Wygląda na gościa normalnego do bólu. Siedziałem kiedyś obok niego w kościele, nawet se rękę podaliśmy na znak pokoju, co nie ma dla mnie znaczenia większego, bo nie szukam idoli ani autorytetów. Tylko ludzi z pewną głębią duchową. Kryterium oceny takich objawień powinny być owoce - tak wynika z Ewangelii. Razem z Bodasińskim owoce mają dość imponujące, więc osobiście jestem na tak. Ale nie wiem, czy trzeci raz linkować tę jego ciekawą opowieść. Komandos rozedrgany wewnętrznie jak membrana znowu tu jest, więc może dla niego warto. Takie ma trzęsawki z powodu ludzkiej krzywdy i jakichś tweetów to pewno go to poruszy
https://www.youtube.com/watch?v=U3P7M_YMsjs