Wiersz kowidianina
Jestem sobie covidianin
Jak ostatni mohikanin
Biegam w masce do lekarza
Krawca, szewca i piekarza.
Punkty szczepień znam dogłębnie
Testy robię ze 3 dziennie
By uniknąć czwartej fali
Nawet mi z odbytu brali
Tak się bałem o swe życie
Że modliłem się choć skrycie
Do Horbana i Simona
I Pfizera i Johnsona.
Dziś przeklinam mediów ściemy
Tefałpe i tefałeny
Bo po drugiej dawce szprycy
Nop w postaci zakrzepicy
Zator w sercu i wątrobie
Widzę kwiaty na mym grobie
Tym pocieszam się kolego
Umrę, lecz na co innego
Jak ostatni mohikanin
Biegam w masce do lekarza
Krawca, szewca i piekarza.
Punkty szczepień znam dogłębnie
Testy robię ze 3 dziennie
By uniknąć czwartej fali
Nawet mi z odbytu brali
Tak się bałem o swe życie
Że modliłem się choć skrycie
Do Horbana i Simona
I Pfizera i Johnsona.
Dziś przeklinam mediów ściemy
Tefałpe i tefałeny
Bo po drugiej dawce szprycy
Nop w postaci zakrzepicy
Zator w sercu i wątrobie
Widzę kwiaty na mym grobie
Tym pocieszam się kolego
Umrę, lecz na co innego