Wraz z koleżanką wybrałyśmy się na spacer do Orłowa. Jako, że obie mieszkamy w Trójmieście od niedawna, chciałyśmy skonfrontować zasłyszane opinie na temat Tawerny Orłowskiej z rzeczywistością. Pora była popołudniowa, więc w restauracji było kilka wolnych miejsc. Zanim jednak na któreś się zdecydowałyśmy, podszedł do nas Pan Jacek i wskazał stolik przy oknie z widokiem na morze. Gdy tylko usiadłyśmy zaproponował coś rozgrzewającego do picia oraz przystawkę. Z sugerowanych propozycji wybrałyśmy w końcu, zupę rybną, szprotki i mule w winie, a do picia grzańce. Zupa była nietypowa, bo bardzo kremowa, ale niezwykle smaczna. Szprotki gorące, świeżutkie i chrupiące a mule bajecznie doprawione! Pan Jacek okazał sie równie pomocny w wyborze dań głównych i za jego namową skusiłyśmy się na sandacza w sosie borowikowym oraz makrele z ziołowym sosem. Moja makrela naprawdę rozpływała sie w ustach ! Była po prostu doskonała. Sandacz koleżanki rownież wypadł bardzo dobrze;) Nasz przemiły kelner tak o nas dbał, ze czułyśmy sie jak jedyni goście w restauracji ;) zasiedziałyśmy się do późna w tym miłym nadmorskim klimacie! Bardzo dziękujemy i wrócimy na pewno! ;)