Mieszkam w Trójmieście od kilku lat i wciąż szukam fajnego miejsca, w którym mogłabym dobrze, lekko zjeść. Takiego, żeby atmosfera była swobodna, ale nie barowa. Takiego, zebym nie musiała prać ubrania po powrocie do domu. I chyba je znalazłam! Byłam w weekend z przyjaciółką U Królika na przedłużonym obiedzie, pyszne jedzenie, karta jeszcze mała, ale jakie delicje! Najbardziej smakowała mi tarta na batacie i rosół z borowikami. A na deser cudowna kawa po żydowsku z olejkiem różanym, podawana w przepięknym tygielku. Nigdy wcześniej takiej nie piłam. Wszystko pięknie podane, szkoda, że nie można tutaj dodawać zdjęć.