Wszystko tak proste, a jednak..
Wszystko wydaje się tak proste a jednak.. Drodzy Klienci czasami sytuacja wygląda nieco inaczej niż Wam się wydaje.
Sobota, godzina 12. Rezerwacji jest już tak dużo, że dziewczyny (Panie kelnerki) liczą krzesła, czy aby na pewno przy każdym stoliku wystarczy miejsc na wygłodniałych klientów. Lokal choć jeszcze pusty szykuje się na totalne oblężenie.
Od godziny 13 zaczynają zjawiać się pierwsze rodziny, siadające do czteroosobowych stolików. Jeden na trzech(średnio) klientów marudzi że dostali "mały" (czyt. czteroosobowy stoliki), a nie któryś z dużych stołów 6-ścio osobowych, mimo iż przyszli we czworo. Tłumaczenie pani kelnerki dużo nie daje, ponieważ klient odchodzi do stolika, z menu, już nie zadowolony.
Pierwsze stoliki zamawiają, jedzenie wychodzi z kuchni w około 15-20 minut w zależność od zamówienia i ilości osób na miejscu, oraz ilości zamówień telefonicznych jak i wynosów (tu liczy się również kolejność).
Godzina 14, pojawiają się klienci, którzy rezerwacji nie zrobili, ponieważ jak twierdzą, Pani kelnerka, przez tel powiedziała, że "nie ma miejsca". Owszem, dzwonienie o godzinie 13 i liczenie na możliwość rezerwacji na 14 w weekend graniczy z cudem. Niestety, ilość stolików i miejsc jest ograniczona. Jedni z klientów grzecznie pytają, za ile mogliby podejść do lokalu by móc usiąść, Panie kelnerki proponują pozostawienie numeru i oddzwonienie w razie wolnego stolika. Są też tacy klienci, którzy twierdzą, że przyjdą innym razem, a są i tacy, którzy oburzeni wychodzą, twierdząc, że nie ma dla nich miejsca i że Panie kelnerki nie robią nic by sprawić, by klient był zadowolony.
Kolejka zwiększa się do 3 lub 4 rodzin czekających na stoły. W między czasie telefony dzwonią jeden za drugim, a Panie kelnerki ganiają jak w amoku by móc robić to co do nich należy. Przebijają się przez tłumy czekające w lokalu, w przejściu z baru na sale, klientów którzy stoją ludziom nad stołami, spojrzeniem zmuszając ich do kończenia jedzenia i zwolnienia stolika.
Godzin 15,16,17... Czas mija. Sytuacja się nie zmienia, poza tym, że co jakiś czas przychodzi urażony klient, który musi podejść do baru i zamówić, a nie zostaje obsłużony przy stole. Przypominam to tylko pizzeria, a nie restauracja. Kiedy zamówił już, wyciąga kartę płatniczą na co Pani kelnerka odpowiada, że "u nas niestety tylko gotówką". Klient zaczyna się burzyć i wydzierać na Bogu ducha winną dziewczynę, że "to w tych czasach niedopuszczalne", że "powinna być informacja, że nie ma płatności kartą". Czy to jest normalne by na drzwiach lokalu pisało "NIE MOŻNA PŁACIĆ KARTĄ" czy może "TU MOŻNA PŁACIĆ KARTĄ". Przynajmniej dwa bankomaty są obok pizzerii i ja nie widzę problemu z tym, by wyskoczyć po pieniądze.
Mija kolejna chwila dzwoni "silnie zdenerwowany"klient, że nie otrzymał sosów do pizzy. Nigdzie w menu nie jest zaznaczone, że do jakiejkolwiek pizzy, za równo małej czy maxxa otrzymuje się sosy gratis. W większości pizzerii jest to zaznaczone, chociażby w de grasso.
Kiedy udaje się rozwiązać sytuacje, sosów, dzwoni klient, który otrzymał zupełni inny obiad, niż zamawiał. Szybkie wybieranie numeru, dzwonie do kierowcy i cofanie go z powrotem do klienta.
Telefon dzwoni po raz kolejny. Pani kelnerka odbiera, po czym zaczyna tłumaczyć, grzecznie i spokojnie przepraszać. Po chwili widać, że jej słowa nie trafiają do klienta, więc podaje numer do kierownika lokalu. W rozmowie między sobą, jedna z dziewczyn mówi do drugiej jak dostała opieprz od klienta, że jedzenie było za słone, przypieczone, niedosmażone itd., choć przecież to wina kuchni.
Kocioł cały czas. Co chwile widać jak dziewczyny wycierają szklanki, sztućce, donoszą talerze. Zamiatanie co chwile mąki sypiącej się od pizzermenów, dokładanie napoi do lodówki. Ewidentnie widać zmęczenie na ich twarzach.
Za jakiś czas podchodzi klient, który prosi o opakowanie, na pozostałe jedzenie, które zostało przy tak dużych porcjach. Pani kelnerka mówi, że opakowanie kosztuje 1zl, na co klient rozpoczyna mega awanturę, ponieważ kto to widział żeby płacić. Dziewczyna tłumaczy, że gdy bierze się na wynos (czyt. z odbiorem w lokalu) lub przy dostawie do domu, opakowanie jest wliczone w cenę zestawu, jednakże biorąc na miejscu, trzeba liczyć się z tym, że należy dopłacić 1zl ponieważ korzysta się ze sztućców, naczyń, po obiedzie trzeba zmyć, wyparzyć zastawę i dla większości jest to logiczne. Pan niezadowolony, kładzie odliczoną kwotę, specjalnie wybierając jak najdrobniejsze pieniądze, marudząc pod nosem, że więcej tu nie przyjdzie.
Ruch powoli się kończy, jednakże to sobota. Wieczorem około 20 zaczyna się kolejne kongo telefoniczne, bo wszyscy chcą zjeść wieczorem pizze. Czas oczekiwania znowu sie wydłuża. Klienci mieszkający na zaspie, co chwile marudzą przez tel, że przecież to blisko, nie biorąc pod uwagi, że przed nimi 8 klientów z innych regionów Gdańska również czeka, że pierwsi zamówili i niestety kierowca pojedzie do nich pierwszy.
Godzina 21.45 ufff. Koniec przyjmowania zamówień tel. 21.46 dzwoni tel i błagający o dowiezienie mu pizzy, Pani kelnerka się nie zgadza, na co zostaje obrzucona obelgami przez tel, po czym słyszy sygnał telefonu.
22. Na dziś koniec. Jutro niedziela. Dziewczyny już szykują się na kolejne natarcie.
Drodzy Klienci, to tylko zalążek tego jacy MY KLIENCI jesteśmy, tego czego dwie panie pracujące na zmianie muszą nasłuchać się przez 11 godzin pracy.
Nie chwaląc i nie ganiąc - Maxx Pizza jest lokalem, który ma swoje wady i zalety. Jest lokalem gdzie dostaniesz dużo i smacznie, choć gusta są różne. Łatwo jest wstawić negatywny komentarz, ponieważ pozytywnych się nie stawia. Zadowolony klient po prostu wraca ;)
Sobota, godzina 12. Rezerwacji jest już tak dużo, że dziewczyny (Panie kelnerki) liczą krzesła, czy aby na pewno przy każdym stoliku wystarczy miejsc na wygłodniałych klientów. Lokal choć jeszcze pusty szykuje się na totalne oblężenie.
Od godziny 13 zaczynają zjawiać się pierwsze rodziny, siadające do czteroosobowych stolików. Jeden na trzech(średnio) klientów marudzi że dostali "mały" (czyt. czteroosobowy stoliki), a nie któryś z dużych stołów 6-ścio osobowych, mimo iż przyszli we czworo. Tłumaczenie pani kelnerki dużo nie daje, ponieważ klient odchodzi do stolika, z menu, już nie zadowolony.
Pierwsze stoliki zamawiają, jedzenie wychodzi z kuchni w około 15-20 minut w zależność od zamówienia i ilości osób na miejscu, oraz ilości zamówień telefonicznych jak i wynosów (tu liczy się również kolejność).
Godzina 14, pojawiają się klienci, którzy rezerwacji nie zrobili, ponieważ jak twierdzą, Pani kelnerka, przez tel powiedziała, że "nie ma miejsca". Owszem, dzwonienie o godzinie 13 i liczenie na możliwość rezerwacji na 14 w weekend graniczy z cudem. Niestety, ilość stolików i miejsc jest ograniczona. Jedni z klientów grzecznie pytają, za ile mogliby podejść do lokalu by móc usiąść, Panie kelnerki proponują pozostawienie numeru i oddzwonienie w razie wolnego stolika. Są też tacy klienci, którzy twierdzą, że przyjdą innym razem, a są i tacy, którzy oburzeni wychodzą, twierdząc, że nie ma dla nich miejsca i że Panie kelnerki nie robią nic by sprawić, by klient był zadowolony.
Kolejka zwiększa się do 3 lub 4 rodzin czekających na stoły. W między czasie telefony dzwonią jeden za drugim, a Panie kelnerki ganiają jak w amoku by móc robić to co do nich należy. Przebijają się przez tłumy czekające w lokalu, w przejściu z baru na sale, klientów którzy stoją ludziom nad stołami, spojrzeniem zmuszając ich do kończenia jedzenia i zwolnienia stolika.
Godzin 15,16,17... Czas mija. Sytuacja się nie zmienia, poza tym, że co jakiś czas przychodzi urażony klient, który musi podejść do baru i zamówić, a nie zostaje obsłużony przy stole. Przypominam to tylko pizzeria, a nie restauracja. Kiedy zamówił już, wyciąga kartę płatniczą na co Pani kelnerka odpowiada, że "u nas niestety tylko gotówką". Klient zaczyna się burzyć i wydzierać na Bogu ducha winną dziewczynę, że "to w tych czasach niedopuszczalne", że "powinna być informacja, że nie ma płatności kartą". Czy to jest normalne by na drzwiach lokalu pisało "NIE MOŻNA PŁACIĆ KARTĄ" czy może "TU MOŻNA PŁACIĆ KARTĄ". Przynajmniej dwa bankomaty są obok pizzerii i ja nie widzę problemu z tym, by wyskoczyć po pieniądze.
Mija kolejna chwila dzwoni "silnie zdenerwowany"klient, że nie otrzymał sosów do pizzy. Nigdzie w menu nie jest zaznaczone, że do jakiejkolwiek pizzy, za równo małej czy maxxa otrzymuje się sosy gratis. W większości pizzerii jest to zaznaczone, chociażby w de grasso.
Kiedy udaje się rozwiązać sytuacje, sosów, dzwoni klient, który otrzymał zupełni inny obiad, niż zamawiał. Szybkie wybieranie numeru, dzwonie do kierowcy i cofanie go z powrotem do klienta.
Telefon dzwoni po raz kolejny. Pani kelnerka odbiera, po czym zaczyna tłumaczyć, grzecznie i spokojnie przepraszać. Po chwili widać, że jej słowa nie trafiają do klienta, więc podaje numer do kierownika lokalu. W rozmowie między sobą, jedna z dziewczyn mówi do drugiej jak dostała opieprz od klienta, że jedzenie było za słone, przypieczone, niedosmażone itd., choć przecież to wina kuchni.
Kocioł cały czas. Co chwile widać jak dziewczyny wycierają szklanki, sztućce, donoszą talerze. Zamiatanie co chwile mąki sypiącej się od pizzermenów, dokładanie napoi do lodówki. Ewidentnie widać zmęczenie na ich twarzach.
Za jakiś czas podchodzi klient, który prosi o opakowanie, na pozostałe jedzenie, które zostało przy tak dużych porcjach. Pani kelnerka mówi, że opakowanie kosztuje 1zl, na co klient rozpoczyna mega awanturę, ponieważ kto to widział żeby płacić. Dziewczyna tłumaczy, że gdy bierze się na wynos (czyt. z odbiorem w lokalu) lub przy dostawie do domu, opakowanie jest wliczone w cenę zestawu, jednakże biorąc na miejscu, trzeba liczyć się z tym, że należy dopłacić 1zl ponieważ korzysta się ze sztućców, naczyń, po obiedzie trzeba zmyć, wyparzyć zastawę i dla większości jest to logiczne. Pan niezadowolony, kładzie odliczoną kwotę, specjalnie wybierając jak najdrobniejsze pieniądze, marudząc pod nosem, że więcej tu nie przyjdzie.
Ruch powoli się kończy, jednakże to sobota. Wieczorem około 20 zaczyna się kolejne kongo telefoniczne, bo wszyscy chcą zjeść wieczorem pizze. Czas oczekiwania znowu sie wydłuża. Klienci mieszkający na zaspie, co chwile marudzą przez tel, że przecież to blisko, nie biorąc pod uwagi, że przed nimi 8 klientów z innych regionów Gdańska również czeka, że pierwsi zamówili i niestety kierowca pojedzie do nich pierwszy.
Godzina 21.45 ufff. Koniec przyjmowania zamówień tel. 21.46 dzwoni tel i błagający o dowiezienie mu pizzy, Pani kelnerka się nie zgadza, na co zostaje obrzucona obelgami przez tel, po czym słyszy sygnał telefonu.
22. Na dziś koniec. Jutro niedziela. Dziewczyny już szykują się na kolejne natarcie.
Drodzy Klienci, to tylko zalążek tego jacy MY KLIENCI jesteśmy, tego czego dwie panie pracujące na zmianie muszą nasłuchać się przez 11 godzin pracy.
Nie chwaląc i nie ganiąc - Maxx Pizza jest lokalem, który ma swoje wady i zalety. Jest lokalem gdzie dostaniesz dużo i smacznie, choć gusta są różne. Łatwo jest wstawić negatywny komentarz, ponieważ pozytywnych się nie stawia. Zadowolony klient po prostu wraca ;)