Zatoka Sztuki, ale NIE kulinarnej

Zły był już sam początek wizyty w Zatoce Sztuki. Mieliśmy rezerwację, o której... najwyraźniej zapomniano. Niestety za tę ewidentną wpadkę nie usłyszeliśmy nawet słowa 'przepraszam' (w przyzwoitych lokalach takie omyłki próbują zrekompensować darmowym deserem lub innym ukłonem w stronę gości).

Najgroszą stroną tego lokalu (nota bene pięknie położonego i z niezłym wystrojem) jest z pewnością kiepska obsługa. Poza zapomnianą rezerwacją nasz kelner zebrał puste talerze, gdy jedna z osób jeszcze jadła (a tak się nie robi). Następnie kawę kelner przyniósł na kilkanaście minut przed deserem, zaś sam deser (zamawialiśmy brownie a dostaliśmy coś bardziej zbliżonego do czekoladowego ciasta) otrzymaliśmy z innymi lodami niż w karcie (oczywiście nikt nie zapytał się czy to będzie ok).

Główne dania były na całkiem przyzwoitym poziomie, choć 'szału nie było'. Zamówiliśmy: kacze udko, makaron z owocami morza, polędwiczki wieprzowe (ostatnie danie najlepsze, choć mięso było zbyt twarde).

Reasumując: nie odmawiam obsłudze i kuchni prawa do popełniania błędów (wszak wszyscy je robią), ale jak już się je popełnia to warto wychodzić z nich z twarzą.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Zatoka Sztuki, ale NIE kulinarnej

Zatoka Sztuki przed 17, a po herbatce "zatoka luki prawnej" Rewelacyjne miejsce, zapewne przez wielu okrywane spojrzeniem zazdrości. Kwestia smaku, klasy i kasy. Chociaż i biednie, da się tam przeżyć. Dziwi pożyczanie 5 "set" na koniec dnia. To norma?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0