Żony kierowców zawodowych

Chciałabym móc porozmawiać z kobietą, której mąż pracuje jako kierowca zawodowy.
Jak Ona sobie radzi z codziennością i czy oczekuje od męża po powrocie z trasy, zajęcia się domowymi obowiązkami.

Być może źle coś pojmuję i nie tak jak powinnam, ale kiedy mój mąż wraca z trasy oczekuję od niego między innymi, że zajmie się sprawami, którymi zwykle zajmuje się każdy facet. Niestety mój mąż jest wiecznie zmęczony. Wiecznie. Jak jest w trasie, kiedy rozmawiamy o rzeczach przyjemnych jest Ok,Ale jak mówię o poważnych problemach/kłopotach (nie oczekuję porad ani rozwiązania, tylko zajęcia się tym jak wróci), mówi mi że nie mam zawracać głowy. Jak wraca do domu też nie chce o tym rozmawiać.
Niestety ja nie jestem z żelaza. Radzę sobie jak mogę. Ale mój mąż oczekuje ode mnie, że jak wraca z trasy to zawsze będę uśmiechnięta, zadowolona, zawsze będę miała ochotę na seks i nie będzie żadnych rozmów o problemach i kłopotach. Powinnam tryskać energią. Niestety nie zawsze tak jest.
Wraca tylko na dwa trzy dn (w trasie jest 11-12 dni) i - czy ja mam wtedy zacisnąc zęby i być wspaniałą matką, kucharką, sprzątaczką, kochanką ? Zeby on się nie denerwował ? Szczerze ? wg mnie - nie.
Doskonale zdaję sobie sprawę jak wygląda jego praca. Nie jest to wcale taki miód. Wiem jak jest ciężko. Byłam z nim w trasie kilkanaście razy - wiem, że dobija go samotność etc.
Ja chciałam tylko aby uczestniczył w naszym życiu, normalności, codzienności, chociaż chwilę. Ale on oczekuje ode mnie świętego spokoju, totalnego odprężenia, imprezowania, wyjść i zero rozmów, które go denerwują. On wróci na dwa dni do domu, a ja dalej zostanę z tym "bałaganem"...
Być może powinnam zmienić swoje myślenie... ale nie wydaje mi się być normalnym to, że jak mąż - kierowca zawodowy zjeżdża do domu to ma być kuźwa karnawał przez te dni.
Pewnie i tak tego nikt nie będzie czytał.
popieram tę opinię 32 nie zgadzam się z tą opinią 4

Re: Żony kierowców zawodowych

Powiem Ci dobre. Ja się dziś zastanawiałem czy nie zostać kierowca. Nie dlatego że mam złą pracę ale zwyczajnie zaczyna drażnić mnie firmowa polityka. Z chęcią bym się od tego odciął ale nie ma jak. I tak myślałem o robieniu czegoś gdzie się nikt nie wpi.. dala nikomu w robotę. A że lubię pojeździć to rozwiażałem zrobienie prawka na duże. No ale jak tak piszesz to się jeszcze zastanowie.
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jurek - "firmowa polityka" jest wszędzie, tylko w innym wymiarze. A wpit..ać w robotę będzie się Tobie zawsze i wszedzie Twój spedytor :)
Szczerze ? To bliska jestem, aby zrobić C+E - i jeździć też. Dzieci mamy dorosłe, ale mieszkają z nami. Chociaż to by było ostatnie rozwiązanie, o ile w ogóle byłoby rozwiązaniem moich/naszychproblemów, kłopotów, wkurzania się na "życie tutaj samej".
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2

ciekawe zmienic opone potrafisz? nie ma nic gorszego nic kobieta w tirze jprdl
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

siemka :) ja jestem chętna na rozmowę
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

do agawciaa: ome@szeptem.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jakbyś się zdecydowała pójść na to c+e to też bym poszedł. Zawsze to raźniej jak się samemu nie idzie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Drajwerko,

Nie powinno tak być, ale często jeszcze jest (niestety). Napisz mi, czy Twój mąż ma własną firmę przewozową i każdy wolny czas spędza np. przy naprawie ciągnika/ków, sprzątanie kabiny/kabin, szuka ładunków? Czy Ty pracujesz, czy zajmujesz się domem?

Jeśli Twój mąż pracuje u kogoś i nie interesuje go nic więcej, jak wykonanie zlecenia to powinnaś wymagać, by uczestniczył w waszym życiu!

Jeśli Twój mąż po powrocie jedzie na bazę, lub np. pod domem przygotowuje się do kolejnej trasy to uważam, że wcześniej ustaliliście wspólnie harmonogram prac za które i kto odpowiada. Wiem z doświadczenia, że praca kierowcy nie jest sobie równa, są osoby które przewożą różne ładunki. Jeśli Twój mąż wozi np. meble i jest odpowiedzialny za ich załadunek/wyładunek to porozmawiaj z nim poważnie, czy w czasie, kiedy ma wolne mógłby Ciebie wspomóc, bo fizycznie nie dajesz rady.

Kiedyś często było, że mężczyzna, który był kierowcą wracał do domu i czekał na żonę, która poda ciepły obiad, a w nocy "ogrzeje". Dziś tak nie jest. Dzisiejszy rytm życia jest zupełnie inny od tego co było kiedyś. Dziś kierowca w kabinie może obejrzeć film, posłuchać muzyki, pójść do sklepu porozmawiać z innymi "kierowcami". Zycie kierowcy mimo, że w większość za kółkiem w cale nie oznacza życia w samotności. Przeprowadź z nim rozmowę. Powiedz jakie są Twoje oczekiwania od Waszego związku. Tkwicie w tym razem i to nie jest Twój bałagan, tylko Wasz wspólny.

Trzymam kciuki i życzę dużo wytrwałości.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 4

.O.N.A. - mój mąż pracuje w firmie XYZ , wyjeżdża w poniedziałek, wraca do domu co drugi tydzień na weekend - zwykle w piątek i w poniedziałek znów jedzie, czyli podsumowując w domu jest raptem 4- 5 dni w miesiącu. Po dotarciu na baze nie ma innych żadnych zajęć związanych z pracą - spedycja załatwia załadunki i z wyprzedzeniem informuje. Mąż nie naprawia ciągnika siodłwego, najwyżej odstawia go na serwis. Wraca do domu i..... chce odpocząć, jest zmęczony to zrozumiałe. Ale jest zmęczony i w sobote i niedzielę. Bardzo mocno się wkurza jak mówię co jest do zrobienia. Mówi że nie mam mu zawracać głowy bo on sam wie (?). Jeszcze dwa lata temu było inaczej - starał się zrobić cokolwiek. Tearaz praktycznie bez (w końcu) awantury, albo cichych dni nie zrobiłby nic.
Ja pracuję i wychowuję dzieci - nadal się uczą, nadal latam do szkoły na wywiadówki i specjalne "wezwania", prowadzę dom. Kupiłam nawet sobie nową zgrabną wiertarkę do drobnych różnych napraw. Sama robię remont mieszkania, maluję, tapetuję, sama kupuję meble, jeżdże na przegląd auta, do mechanika - oczywiście dzieci pomagajją mi w tym.

Rozmowy już nie działają. Mąż twierdzi, że się czepiam i marudzę. A na koniec weekendu podsumowuje, że on właściwie nie wie o co mi tak naprawdę chodzi - w tym momencie mi ręce opadają jak i wszelka chęć walki o poprawienie sytuacji.
Wspaniale jest jak gdzieś idziemy, wyjeżdżamy - ale tylko wtedy.
Mąż uważa, że nie powinnam naciskać go bo jego to denerwuje....

Przestałam prać i gotować, nie robię nic jak wraca. Po prostu jestem zmęczona strrrrasznie po całym tygodniu pracy zawodowej i zapierdzielania w domu. Zaczął prać sam swoje rzeczy a jedzenie zamawia. Tylko, że to jest bez sensu.
Jeszcze chwilę i będę mogła robić specjalizację pt "pani złota rączka".

Nie wiem czy są tu kobietki, które tak mają podobnie. Chyba że ja jakoś dziwnie trafiłam, albo ja oczekuję zbyt wiele. Nie wiem co robię nie tak.
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 0

No to niestety wasz koniec Jest już blisko
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 2

Ja mam dokładnie tak jak mówisz. 100% mój facet zjechał z międzynarodówki i dalej jest kierowcą ale lokalnie, jeździ na nocki, dalej jest to samo czyli nic nie robi bo jest zmęczony. Mój ojciec całe życie jeździ zawodowo na międzynarodówce i wyremontował dwa mieszkania w międzyczasie. Wniosek mój tata to normalny facet a mój partner to leń! Mam dosyć po 14 latach jestem w procesie zakończenia tego związku i kupuję swoje mieszkanie. O nic już się nie martwię bo i tak całe życie wszystko sama robiłam a jakby co to mam tatę. Trzymaj się kochana, życzę wygranej walki o siebie. Buziaczki
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 2

Facet którego długo w domu nie ma musi ktoś zastąpić i nie to co myślicie świntuchy ...
Potrzebna jest wynajęta osoba do pomocy, ktoś kto raz na jakiś czas zajmie się dziećmi, odbierze ze szkoły jak zachorujesz albo coś innego wypadanie, kto raz na jakiś czas przyjdzie sprzątać dom albo nawet ugotować ale jedzenie można z dowozem zamówić, A to ogrodnik, a to hydraulik w domu zawsze jest co robić. Ktoś kto wraca do domu raz na jakiś czas nie ogarnia codziennej rutyny, nie potrafi się w tym odnaleźć. Po trasie jak najbardziej to ty powinnaś zarządzić co i kto robi inaczej zrobisz że swojego domu hotel z obsługą w postaci siebie samej
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1

Kocio - Tak - zarządziłam. Powiedziałam, że dom to nie hotel i nie pozwolę aby tak był traktowany. Potem słysze tylko, że przesadzam, że tak nie jest i że mam się uspokoić i przestać się czepiać. On sobie żyły wypruwa i zapierda...a i taką wdzięczność dostaje. .... No i od słowa do słowa.....
Póki co nie da się aby pracę zmienił na taką na miejscu. Z drugiej strony - aż się boje ile by trwało przystsowanie się do życia takiego, takiej codzienności.

Nie stać mnie na wynajęcie kogokolwiek do czegokolwiek - sama robię to co trzeba w domu za pomocą dzieci. Nie ukrywam - lubię to robić - ale..... ja też jestem zmęczona i padam na pysk /za przeproszeniem/.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Powiem tak - ja się temu panu wcale nie dziwię. Nie ma chwili odpoczynku przez kilkanaście dni, przyjeżdża do domu i nie może nawet w spokoju odpocząć? Normalnie ludzie pracują około 5 dni w tygodniu i przez dwa mają wolne. Taka praca jest bardzo uciążliwa, nie tylko dla zdrowia, ale także dla psychiki. Moim zdaniem należy poszukać rozwiązania jak zmienić pracę i na na jaką. To jest trudne, ale jeżeli nikt nie podejmie starań w tym kierunku samo się nie zmieni i praca z nieba nie spadnie. W tych czasach mimo wszystko możliwości są ogromne.
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 11

Arv - ok, dzięki za wpis. Nie twierdzę (i też tak się nie dzieje), że nie może odpocząć. Doskonale zdaję sobe sprawę, że jest ciężko jemu tam w trasie. Nie oczekuję, że będzie zapier.... dzielał jak nie wiem kto po powrocie do domu - tylko wsparcia jakiegoś, np naprawy auta, umówienia do mechanika, sprawdzenia swoim okiem, etc. Na wszystko ma siły co jest przyjemne i co lubi - na poświęcenie dwóch trzech godzin na "dom" nie ma sił. Co do tego, że ma taką pracę i że trzeba zmienić - informacja poniżej.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

On jezdzi w trasy nie ma go po 2 tygodnie, to nie zarabia raczej 3 czy 3.5 tysiąca, bo tyle i wiecej zarabiają kierowcy firm spedycyjnych Jas, Poczta...tu na miejscu, więc podejrzewam, że i jego zarobki są adekwatnie wyższe.
Ty tez pracujesz. I chyba tez cos zarabiasz, nawet gduby to byłaby najmiższa.
Mówisz dzieci, to i jakies 500 plus.
Absolutnie bie chcę byc u Was w kieszeni.
Raczej zujecie na jakimś poziomie, ale mie stać Cię kogoś wynająć do różnych prac..hmmm Dziwne.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 5

Polak - Gdybśmy tylko mogli sobie pozwolić na to - to nie pracowałby jako kierowca zawodowy, ale życie zmusiło go aby ją podjął i mógł zarobić jakieś sensowne pieniądze, abyśmy mogli spłacić zobowiązania. Taki stan musi jezcze trochę potrwać. Mimo że mąż zarabia kilka tys, i ja tez pracuję - zarabiam poniżej 2000 tys/m-c (500+ nie należy mi sie, jedno z dzieci ma 18 lat) - połowa z tego znika na zaobowiązania. Żyjemy na najniższym poziomie. Tylko nie to miało być przedmiotem rozmowy - pytałam czy są tutaj kobiety, które mają mężów kierowców zawodowych - dla kogoś kto nie zyje w tym układzie - wszystko wygląda super. A tak nie jest. Przynajmniej nie u wszystkich. I trzeba sobie poradzić.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja pracuję i wychowuję dzieci - nadal się uczą, nadal latam do szkoły na wywiadówki i specjalne "wezwania", prowadzę dom. Kupiłam nawet sobie nową zgrabną wiertarkę do drobnych różnych napraw. "Sama robię remont mieszkania, maluję, tapetuję, sama kupuję meble, jeżdże na przegląd auta, do mechanika - oczywiście dzieci pomagajją mi w tym." Pokazałaś mu, że dasz radę wszystko sama ogarnąć więc po co on ma się wysilać. Myślę, że zrobił się roszczeniowym leniem...sorry ale ja po takim zapieprzu napewno nie czekałabym na niego z utęsknieniem, obiad? Proszę ugotuj sobie sam, ja wychodzę ty teraz zajmij się domem i dziećmi i jaki seks? Sorry!
Moim zdaniem tylko szczera rozmowa jest w stanie uzdrowic ten stan. To nie jest normalne! Ty też przeciez pracujesz, a ogarnięcie domu/dzieci to twoj drugi jak nie 3 etat! Prawda jest taka, ze dajesz mu się wykorzystywać! To moze podchodzić nawet pod jakąś przemoc psychiczną...zrobisz wszystko, zeby on był zadowolony i szcześliwy, bo problemy go zloszczą! Stań z boku i przyjżyj się temu...to nie jest zdrowy, partnerski związek, on cię wykorzystuje i jeszcze wprawia w poczucie winy.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 5

LUNA - ja pierdziele.. jak zaczęłam czytać pierwsze zdania Twojego postu myslałam, że piszesz o sobie i pomyślałam - ta kobieta to jest anioł i terminator w jednym... a potem skojarzyłam, że to moje słowa. ..... i aż nie wierzę....
.
Szczera rozmowa owszem, jak najbardziej, doprowadzam do niej, rozmawiamy - a potem on zaczyna krzyczeć. Nie - nie jest agresywny, nie skrzywdziłby mnie, wiem to. Ale nie mam, albo raczej brak mi siły przebicia. Chwilkę jest ok, a potem czytam (w wysyłanych wiadomościach od niego), że znów mu coś "każe zrobić" - czyt. proszę, mówię, że to i to trzeba zrobić, słyszę/czytam, że przecież on sam wie co trzeba, innym razem słyszę, że "skąd mam wiedzieć co mam zrobić jak Ty nic nie mówisz!"... Jak dla mnie to jakiś obłęd jest. Błędne koło - nie powiem co ma zrobić i nie jest zrobione, potem o tym wspomnę: awantura, że coś gadam. Powiem zero-jedynkowo co potrzeba w domu - to słyszę, że on ma dość pokazywania palcem , bo on sam wie. Nie mam sił.... Zwyczajnie.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Drajwerka...no widzisz to ty jesteś takim aniołem i drajwerem w jednym...
Trudno coś doradzić, rozmowa to jedno, powiedz mu o swoich potrzebach, o tym, ze potrzebujesz wsparcia, ze jestes na skraju fizy wyczerpania, oczywiscie podkresl ze jego praca jest b. ważna ale dom/dzieci to wasze wspólne zycie. Może zrób listę rzeczy do zrobienia, na początek 1,2 pozycję. Jak wróci powiedz mu ze chciałabyś aby się tym zajął. Jeśli nie tego nie zrobi ja bym zamówiła fachowca, trudno nie można tak sie dać wykorzystywać.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

aniołem i terminatorem miało być
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Szanowna Drajwerko, ale to jedno z drugim ma niestety związek.
Przepraszam, jeżeli wg. Ciebie rozmywam temat.
życie go zmusiło? zobacz jak piszesz...jego zmusiło? On to robi dla Was , dla Ciebie.
a byśmy mogli spłacić...ja też spłacam, wcale nie jestem w lepszej sytuacji, ba z tego co piszesz nawet w gorszej, bo nie zarabiam nawet sensownych pieniędzy.
Absolutnie proszę nie brać jako żadnego pouczania i wymądrzania się, rozejrzysz się co się wokół dzieje i doceń, że on zarabia relatywnie dużo.
A pomyśl tak...a gdyby Twój mąż teraz , nie daj BOŻE!, jakoś poważnie zachorował i nie mógłby tak pracować?
co dla Ciebie będzie ważne?
może też w tym momencie masz za duże oczekiwania?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Sprowadziłeś wszystko do skrajnych mocno sytuacji, z którymi rzecz jasna liczymy się, jesteśmy świadomi. Poza tym... "ja nie leże i nie pachnę". Pracuję 24/h. Tylko nie o tym jest mój wątek. To temat rzeka - wiem.
Moje oczekiwania to minimum. Wczytaj się w to co piszę. Nawet jak nie ma kasy nic a nic, człowiek potrzebuje wsparcia od drugiej osoby z którą jest. Ja tego nie mam.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Polak.mały...a pomyśl tak, co się stanie gdy ona poważnie(odpukać) zachoruje?
Spójrz ile ona wkłada w tą rodzinę, w wychowanie dzieci, prowadzenie domu, do tego sama pracuje! Ma prawo oczekiwać, ze mąż będzie ją wspierał, troszczył się o to co wspólnie stworzyli - o rodzinę, dom i siebie nawzajem.
Podejrzewam, ze gdyby coś jemu się stało zrobiłaby wszystko aby mu pomóc, wesprzeć i dalej dbałaby o dom i dzieci. Co ON by zrobił gdyby jej się coś przytrafiło? Myśle, że schowałby się za przykrywką pracy bo "reszta" to nie jego sprawa.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2

Dwie pensje i brak kasy? albo za słabo wam płacą albo macie za dużo kredytów a pewno jedno i drugie - temat do przemyślenia i realnego przeliczenia. Tak szczerze, to ja nie poszłabym do pracy za 2000 pln za cały etat, nie w trójmieście - po prostu nie było by mnie stać mnie na tak niską stawkę....nic dziwnego że się nie wyrabiasz, coś tu nie gra bo nie ma ani czasu ani pieniędzy w tym układzie
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 3

Kocio jeżeli " poszłabym " to i " byłoby ", nie inaczej.
A co do tematu, masz rację.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wątek ewoluował, odbiegł od tematu.
Dzięki wszystkim za wpisy.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

To idziesz na te prawko C+E ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

heheh - dobre. Potrafisz rozbawić.
Idę, pójde, ale jeszcze nie teraz :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Napisze maila jutro jak będę miał komp pod reka. Jak się zdecydujesz to ja też pójde. Lepiej mieć niż nie mieć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Żony kierowców zawodowych

Rozmawiają żony kierowców którzy przeszli na emeryturę jedna się żali jak ten mój stary mnie wkurza łazi po chacie bez celu ,ciągle marudzi ,przeszkadza mi...czasami chcę go zabić. Jak Ty dajesz sobie radę ze swoim? Proste kupiłam mu na złomie kabinę ciężarówki ,całe dnie tam siedzi nawet śpi w tym łóżku, gotuje sobie i raz na trzy tygodnie wraca do chaty .To ja też tak zrobię. Dwa tygodnie później znów się spotykają. I co pomogło pyta jedna? Rewelacja pomysł siedzi tam ,głowy nie zawraca a wczoraj jak zapukalam w kabinę to wciągnął mnie do środka, przeleciał jak nigdy i na koniec 100zł w stanik włożył...
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 0

Szukałem pracy jako kierowca za granicą i natrafiłem na portal z najróżniejszymi ofertami jako praca kierowca c e niemcy . Na stronie znajdziecie wiele różnych ofert, dzięki czemu zainteresowani z pewnością wybiorą coś dla siebie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

A ja Ci powiem z punktu widzenia brata kierowcy zawodowego, który już jest po rozwodzie i płaci alimenty na 4 dzieci, mimo że jego żona znalazła kogoś, kto ją chciał słuchać. Sam dużo służbowo jeżdżę osobówką, ale codziennie w domu jestem. Ale do rzeczy, kierowcy zawodowi, to dość specyficzny typ faceta, trochę do marynarzy podobni. Niestety tutaj jest ciągła presja, spedytora, czasu, potencjalnej kontroli ITD, policji itp. Nie mają z kim gadać, jedynie przez radio wymieniają krótkie komunikaty między sobą. na parkingu głównie o robocie gadają i głupotach, nikt tam problemami nie chce się dzielić. Generalnie trochę cofają się w swoich możliwościach werbalnych, umysłowych, dlatego komunikują się zwięźle, krótko, czasem bez głębszego zastanowienia. Książek na pauzie też nie czytają :-) To powoduje formę automatyzmu, gdzie wszystko musi iść zgodnie z planem i nie chcą słuchać o problemach (bo to im się kojarzy z awarią, wypadkiem, kapciem...). Moja rada, niech zmieni pracę, nie musi być w trasie przez 2-3 tygodnie, żadne pieniądze nie wynagrodzą słabymi/zerwanymi relacjami z dziećmi, żoną, rodziną. Pobyt w domu automatycznie traktuje jak pauzę w pracy, gdzie ma wypocząć, wyspać się czy popatrzeć w TV czy internet. Przez telefon nie jesteś w stanie "zdrowo porozmawiać", bo on jest zwykle w trasie i skupia się na drodze (faceci nie są multifunkcyjni i nie są w stanie skupić się na dwóch czynnościach w tym samym czasie). Problemów w domu też nie rozwiąże będąc kilka dni w domu w ciągu miesiąca. A małżeństwo będzie miało kolejne kryzysy, albo w końcu stwierdzisz, że wolisz gdy on jest w trasie, bo przynajmniej spokój w domu, a i tak musisz sama wszystko ogarnąć. Albo znajdzie się kolega, który będzie chciał z Tobą rozmawiać, pocieszyć i rozwiązywać Twoje problemy, pomyślisz że jemu bardziej zależy niż mężowi. Podejmijcie wspólnie tą decyzję, bo niestety szanse na przetrwanie zdrowej małżeńskiej relacji są nikłe... Powodzenia
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Żony kierowców zawodowych

Jestem kierowca zawodowym i z moja żona już przeprowadziłem taka rozmowę. Ja potrzebuje dnia odpoczynku po pracy, a potem zajmuje się, wręcz ja wyręczam w obowiązkach domowych. Nie jest łatwo, ale taki zawód wybrałem a żona takiego męża. Prowadzimy wspólne gospodarstwo i to ze przyjeżdżam to fakt, jest radość, ale są tez obowiązki. I nikt tutaj nie wymaga bóg wie czego. Królewiczów jest mnóstwo co kasę przywożą i oczekują. Pogadaj z nim, chociaż pewnie to nic nie da.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Żony kierowców zawodowych

Ten post to "odgrzewane kotlety " sprzed 4 lat, myślę, że autorka postu dawno poszła po rozum do głowy
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Żony kierowców zawodowych

Widzę ze mąż ma wsparcie jak.siedzisz w domu, nic nie robisz, wydajesz jego pieniądze i jeszcze ci źle i chcesz by facet jak przyjedzie z trasy załatwiał to co tobie się nie chciało zrobić. Najlepszy tekst ze to on jest samotny. Noooo widać ty masz towarzystwo . Niech on już lepiej szuka innej bo na ciebie szkoda czasu
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

baby to mają wymagania w tych czasach lepiej się z nikim nie wiązać i mieć spokój, a nie po powrocie słuchać jęczącej baby, która w tygodniu nie zadzwoni i nie potrafi umówić się do mechanika, ale kasę to potrafi wydawać! na ciuszki i kosmetyki.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Żony kierowców zawodowych

Wszystko zależy. Spróbuj podczas wyjazdu nie mówić o żadnych problemach lub tylko o jednym najważniejszym wspomnieć. A po powrocie zapytać czy myślał albo powiedz pierwszy raz o jednym najważniejszym. Zobacz jak będzie przez miesiąc, dwa. Albo będzoe dobrze albo się rozejdźcie. Z życia wiem, że kobiety zarzucają facetów setką problemów, od ważnych po bzdury i oczekują rozwiązania wszystkich i to tak jak one sobie wyobrażają. Przykład - przepalona żarówka. Bzdura - załatwi od ręki. Ale jak 12 dni marudzisz, że nie działa jak go nie ma to jak wróci to nie naprawi. Albo jak wymyślisz że może by zmienić żyrandol - nie oczekuj zachwytu. Albo wybierzesz 30 żyrandoli i każesz wybrać, a po wyborze powiesz że w sumie bardziej inny - zapomnij. Chcesz wymiany zapytaj czy zmieni i czy kupi żarówkę - koniec tematu. Chcesz zmienić żyrandol i stać was na to - wybierz, kup, zapytaj czy zmieni.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Żony kierowców zawodowych

Współczuję żonom kierowców międzynarodowych oraz marynarzy i żołnierzy na misjach. To bardzo ciężka praca. Rano trzeba wstać, wypić kawę. Potem włączyć w tv Trudne sprawy/Królowe życia i tym podobne. Nie mówiąc o czasie poświęconym na pierdzenie na FB i przeglądanie tiktoka.
Potem cyk do biedry, następnie trzeba zrobić obiad. Jakby było nalo- po obiedzie jest wyjście do kosmetyczki, żeby zobić się na bóstwo, bo za chwilę wpada listonosz/kominiarz/hydraulik lub Hindus udający cypryjskiego dziedzica tronu który kocha, musi tylko pożyczyć na bilet powrotny 20.000zl. Po spółkowaniu trzeba wygonić amanta, bo przecież za dwie godziny wraca stary śmierdziel, bo już zjeżdża do kraju. Czas na szybkie czyszczenie telefonu ze zdjęć fallusow wysyłanych przez Mokebe lub Cyganów udających Hiszpana/wlocha. Wieczorem wraca stary, trzeba go nakarmić i narzekać że nie pomaga w domu, potem kłótnia, że mało zarobił. Na koniec dnia odmowa współżycia bo zmęczona i spać. I tak mijają lata.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Dobry Ginekolog w Gdyni (162 odpowiedzi)

Witam, szukam dobrego ginekologa w Gdyni, najelpiej kobiety, wizyta prywatna. Byłam u ginekologa...

Czy lubicie się malować i dlaczego? (43 odpowiedzi)

Zastanawia mnie to ponieważ jestem mężczyzną i nie lubię wymalowanych kobiet. Uważam, że takie...

Czy to już ten czas by się zacząć martwić? (52 odpowiedzi)

Jutro mam 27 urodziny i w związku z tym naszła mnie dzisiaj pewna refleksja.. Otóż, jutro wejdzie...