a oto moje wspomnienia z pobytu
Prawie tydzień leżałam na oddziałach patologii ciązy oraz na położnictwie aseptycznym. Na patologii było nijak, każdy sobie - siostry w milczeniu wykonywały swoje obowiązki. Dało sie to przeżyc, bo przed porodem i bez dziecka raczej kazdy sam jest w stanie zadbać o siebie. Niestety tak łatwo nie jest juz na oddziałe połoznyczym, brak snu, płaczące dziecko oraz okropny ból poporodowy robią swoje. I tu przydałaby sie pomoc połoznych. A z nią jest różnie.... choc niektóre były bardzo pomocne. Z opieka nie jest żle... póki w pracy jest oddziałowa..... To co moje oczy widziały w weekend jest poprostu niedopisania ( oczywiscie nie było oddziałowej). Zawołana położna ( dobrze, że po kiilku minutach w ogóle przyszła) zachowywała sie tak, jakby miała pretensje , że ktos ja woła. Droga SIOSTRO! To Twoja praca, gdyby nie my pacjentki Ty nie miałabys pracy! W ogóle jest jakos dziwnie, człowiek boi sia odezwac, a przeciez kasę nam co miesiąc odciagają... Tu należą się podziękowania p. Teresce, która pomimo swoich obowiazków pomagała dziewczynom, które zostały "załatwione" przes siostry. Kobiety, nie martwicie sie pobytem w tym szpitalu, bo na szczęscie to tylko kilka dób...