Re: ach tak bardzo chciałabym trzecie dziecko
Ja mam trójeczkę...i ogromnie polecam. Nie powiem, nie jest łatwo (zwłaszcza że mamy małą różnicę wieku) ale.. ile jednocześnie radości.
Trójka i więcej w dzisiejszych czasach-to naprawdę nie lada wyzwanie. Zawsze chciałam trójeczkę (choć marzyłymy mi sie bliźniaki-z tym się nie udało) ale po dwójce (chłopcu i dziewczynce) mimo "chcenia" świadomie nie zdecydowalibymy się z mężem na trzecie maleństwo... no może na zasadzie-kiedyś.. Pomocą przyszła nam... natura :) I co..mamy cudowną najmłodszą niespodziankę, która daje nam tyle radości (choć i trosk) że za nic nie zmienilibyśmy tego stanu rzeczy. I powiem Wam, że coraz częściej spotykamy się z podziwem ludzi z boku, obserwują, patrzą jak sobie dajemy radę (jesteśmy z mężem zdani tylko na siebie, żadnej pomocy od rodziny w opiece). Staramy się żyć aktywnie, nie w domu, nie przed telewizorem, bo niby trójka to juz ogranicza...Nie ogranicza, choć nawet wyprawa rowerowa to nielada wyzwanie (najstarszy rower swój, średnia na foteliku, najmłodsza w przyczepce rowerowej a w niej fotelik). Sama chodzę z dzieciakami do sklepów nawet na poważniejsze zakupy. Czasem biorę samochód, ale też często po prostu wózek podwójny i przy okazji spacerek. Wszystko się da, naprawdę. Owszem, jestem zmeczona, niedospana... ale mam dużo pomocy od strony męża, ktory mimo pracy każdą wolną chwilę poświęca dzieciom. No i sami też korzystamy z chwili "wolności" np. gdy moja mama przyjeżdża z drugiego końca na wakacje, wówczas my staramy sie wychodzić wieczorami, nadrabiać zaległości kulturalne (Dzieci chodzą wcześnie spać, choć też wcześnie wstają 5-6rano..ale z kolei wczesne wstawanie pozwala na ogarnięcie wszystkiego z rana)
I powiem Wam, że pod względem finansowym nie jest łatwo-gdyż tylko jedna pensja męża. Ja staram się coś dorabiać wieczorami.
Naprawdę, polecam. I.. nie wiem co to nuda, haha. Nigdy nie czuję się samotna, wręcz przeciwnie, czasem marzy mi się cisza, spokój, samotność... wtedy biorę rower (prosząc meża o godzinę samotności-on to rozumie, sam tak robi) i gdzieś jadę, przed siebie..albo w jakimś celu. Albo samotna wyprawa wieczorem na zakupy..
Oczywiście nie ma gwarancji, że ktoś sie nami zajmie na starość.. może to kwestia wychowania w miłości i wartościach rodzinnych. My staramy sie dodatkowo uczyć dzieci szacunku do samych siebie..i to że rodzna jest najważniejsza. Sami z meżem nie mamy oparcia w swoich rodzinach, ale mamy w sobie i tego staramy sie uczyć dzieci
18
3