adaptacja dziecka

W placówce ujął mnie porządek, świeże powietrze, grzeczne i dopilnowane dzieci, dobry program, spokojne i miłe Panie Opiekunki. Niestety po dwóch dniach wyjaśniło się, dlaczego w placówce dzieci są grzeczne, a Panie mają mało pracy i są wypoczęte. Pani Kierownik nie podejmuje trudu przyjęcia do placówki dzieci, z którymi trzeba popracować oraz wykazać się wiedzą pedagogiczną, celem adaptacji. Zapisałam dziecko we wtorek, a w czwartek pokazano nam drzwi, usłyszałam, że Panią Kierownik "boli głowa" (od płaczu mojego dziecka). Nie usłyszałam słowa do widzenia, jakiejkolwiek informacji zwrotnej, porady , zalecenia. Panie ponoć legitymują się dyplomami uczelni pedagogicznych oraz twierdzą, że posiadają przygotowanie do pracy z tak małymi dziećmi. Moje dziecko przebywało w placówce pierwszego dnia ok. pół godziny, drugiego ok. pół godziny, a trzeciego ok. 10 minut. Przed zapisaniem dziecka ustaliłyśmy, że okres adaptacyjny trwa dwa tygodnie. Myślę, że jest to minimum, aby ocenić, czy dziecko rzeczywiście może uczęszczać do przedszkola. Zachowanie to z kulturą osobistą nie miało nic wspólnego, nie mówiąc już o pedagogice. Zmarnowałam tydzień urlopu, pieniądze na dojazdy, nerwy...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Odpowiedź obiektu

Ognisko Przedszkolne "Smyk" powstało w 2008 r. Przyjmujemy dzieci od drugiego roku życia.
Większość dzieci podczas rozstania z rodzicami płacze. Ich poczucie bezpieczeństwa zostaje
zachwiane. Dotychczas otoczone było troską, uwagą rodziny i nagle znajduje się w miejscu
które jest dla niego obce, inne. Płaczącego maluszka bardzo szybko można czymś zainteresować,
wciągnąć do zabawy. Niestety naszego kandydata na przedszkolaka nic nie interesowało. Stał
z zamkniętymi oczami i krzyczał. Od krzyku na twarzy pojawiły się czerwone plamy.
Malucha nie były w stanie wyciszyć nawet opiekuńcze ramiona matki. Jestem odpowiedzialna za
bezpieczeństwo i komfort psychiczny wszystkich dzieci przebywających w placówce. Podczas
krzyku dzieci nie mogły skorzystać z zajęć. Chowały się po kątach zasłaniając uszy. Pierwszy
raz spotkały się z taką sytuacją. Były przerażone. Rozmowa z mamą w takim hałasie nic by nie
wyjaśniła - nie słyszałyśmy się nawzajem, a ja jako opiekun nie mogę zostawić podopiecznych
samych.
Nie wszystkie dzieci są emocjonalnie przygotowane do wielkich zmian. Przykro nam że niektóre
mamy tego nie rozumieją i usiłują na siłę umieścić dziecko w placówce.
Rodzice z działalności naszego Ogniska są bardzo zadowoleni. Świadczą o tym podziękowania na
piśmie jak również to, że polecają nas swoim znajomym.
Pozdrawiamy serdecznie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: adaptacja dziecka

co za bzdury. Moja córka chodzi do Smyka od stycznia. Pierwsze dni były koszmarne bo dziecko wisiało na mnie i nie chciało wejść do środka. Panie jednak tak ją zagadały i zabawiły że po chwili odklejała się od mojej szyi. Roztrzęsiona długo stalam pod drzwiami ale płaczu córki nie słyszałam. Słyszałam natomiast dzwięki muzyki i śpiew. Dzisiaj córka nie chce wyjść z przedszkola. Ma tam fajne koleżanki i cudowne, ciepłe panie
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1