fajną chwilę dziś rano przeżyłam :)
mini chwileczkę,
która eksplodowała słodką zazdrością
i wstecznym biegiem pamięci
7.40 wpadam przed pracą do sklepu
po gazetę i garść krówek beskidzkich na śniadanie
w sklepie oparta o lodówkę z mrożonkami
stoi jak wół wikińska tarcza
(pierwsza moja myśl "ciekawe za ile?")
przy kasie jej właściciel
w skórzanym, pikowanym kaftanie
z berserkersko zmierzwionym długim włosem
zaopatrywał się w prowiant ;)
a później dumnym i statecznym krokiem
przekroczył polanki i rozpłynął się w lesie
długo jeszcze stałam, gapiąc się za nim
i próbując myślami wrócić do rzeczywistości
ależ mu zazdrościłam :)
która eksplodowała słodką zazdrością
i wstecznym biegiem pamięci
7.40 wpadam przed pracą do sklepu
po gazetę i garść krówek beskidzkich na śniadanie
w sklepie oparta o lodówkę z mrożonkami
stoi jak wół wikińska tarcza
(pierwsza moja myśl "ciekawe za ile?")
przy kasie jej właściciel
w skórzanym, pikowanym kaftanie
z berserkersko zmierzwionym długim włosem
zaopatrywał się w prowiant ;)
a później dumnym i statecznym krokiem
przekroczył polanki i rozpłynął się w lesie
długo jeszcze stałam, gapiąc się za nim
i próbując myślami wrócić do rzeczywistości
ależ mu zazdrościłam :)