Drogie Panie, piszę to aby uspokoić wszystkie te z was, które mają skierowanie na badanie HSG - czyli drożności jajowodów. Miałam je robione 2 dni temu i... żyję ! Nie ma nic strasznego w tym badaniu. Ja przed badaniem bardzo się denerwowałam - teraz stwierdzam, że zupełnie niepotrzebnie. Dziewczyny nie bójce się! Ja miałam robione to badanie w Poznaniu na Polnej. Wyglądało to następująco: zostałam przyjęta na Oddział ok godz 8 (na pewno Wam powiedzą o której musicie przyjść). Przyszła do mnie Pani pielęgniarka zrobiła ze mną wywiad (ankieta na co byłam szczepiona a na co nie, czy jestem uczulona na coś itp.) Następnie założyła mi wenflon i mogłam iść sobie usiąść do poczekalni. Po ok 30-40 min przyszedł do mnie jakiś lekarz, zaprosił mnie do gabinetu na badanie ginekologiczne + USG stwierdził, że za ok godzinę będę miała robione HSG. Mi akurat tak się udało, że dyżur miała moja lekarka, która dała mi skierowanie. Zatem po jakiś czasie dostałam ketonal i czekałam aż po mnie przyjdą (stres w tym czasie sięgał zenitu! ) W końcu nastała ta chwila przyszła po mnie pielęgniarka i poszłyśmy na HSG. Wychodzę a tam stół metalowy tylko na końcu miał te takie "oparcia" na nogi jak na zwykłym fotelu ginekologicznym. Położyłam się na stole, Pani doktor coś mi wsadziła (nie bolało) i kazały mi się na tym stolę przesunąć "w górę" i położyć płasko nogi na stole ręce na piersiach. Pani doktor poinformowała mnie, że zacznie wprowadzać kontrast i tylko usłyszałam z głośnika jak pielęgniarka mówiła "zdjęcie 1 - proszę nie oddychać i zaraz zdjęcie drugie) i po badaniu. Jeśli chodzi o cokolwiek co czułam to: jak lekarka wprowadziła kontrast to poczułam taki ból jak w 1 dniu okresu (da się przeżyć) i ten ból trwał z 10 -15 sekund, bo mniej więcej tyle trwało robienie tych 2 zdjęć. Kochane Panie piszę to, bo przez ostatnie tygodnie kiedy czekałam na badanie przeszukałam cały internet a nigdzie nie znalazłam informacji jak to wygląda, jaki to ból czy da się przeżyć itp. Dodam jeszcze, że z badania wyszło, że mam drożne jajowody (oba) a kierowana byłam dlatego, że 7 lat temu miałam usuwany rozlany wyrostek robaczkowy (laparoskopem). Było podejrzenie, że mogę mieć zrosty na jajowodach po tej operacji. Dziewczyny, każda z nas jest inna, każda inaczej odczuwa ból, niemniej jednak nie ma się co bać samego badania. Ze szpitala wyszłam o własnych siłach i nic mi nadal nie jest funkcjonuję normalnie. Trzymajcie się i życzę wszystkim Wam drożnych jajowodów !