bakterie społecznościowe i nadgorliwa babunia
Ku przestrodze – dla klientów McDonalds na Morenie ;-)
Dziś pewna kobieta, na oko 60 lat, wybierała ze stojaka gazety do poczytania i podała naszemu dziecku gazetę pytając "Chcesz książeczkę?" A dziecko oczywiście capnęło. Mąż wytłumaczył pani, że tak się nie robi – obcemu dziecku coś dawać do ręki, teraz trzeba umyć małej ręce. Na nieszczęście córa zakaszlała co pani skwitowała tak: "Bo jak się dziecko sterylnie wychowuje, to potem kaszle bo nie ma okazji złapać bakterii społecznościowych." (Nie słyszałam o takowych ale skojarzyło mi się z portalem społecznościowym i oprogramowaniem antywirusowym.) Powiedziałam jej, że gruźlicy przy okazji też nie złapie, a mąż że od mycia rąk nikomu się krzywda nie stała a od ludzkiej głupoty owszem.
Pani chciała coś jeszcze dodać, ale po wymianie uprzejmości podziękowaliśmy jej za dalszą rozmowę, więc się obraziła i usiadła jakieś dwa stoliki dalej, podpatrując co robimy ;-)
A teraz refleksja: jak pochopnie można kogoś ocenić... Gdyby ta pani wiedziała, że przestaliśmy się przejmować wyparzaniem butelek jak mała zaczęła lizać podłogę i dywan... że w żłobku liże te same zabawki co inne dzieciaki i nie wie co to pleśniawki ;-) No ale może pani chciała być "nowoczesna". Tyle, że jakbym jej pieskowi dała na spacerze śmierdzącego kotleta "bo na pewno zje a nam już nie smakuje" to pewnie urządziłaby nam awanturę.
Dziś pewna kobieta, na oko 60 lat, wybierała ze stojaka gazety do poczytania i podała naszemu dziecku gazetę pytając "Chcesz książeczkę?" A dziecko oczywiście capnęło. Mąż wytłumaczył pani, że tak się nie robi – obcemu dziecku coś dawać do ręki, teraz trzeba umyć małej ręce. Na nieszczęście córa zakaszlała co pani skwitowała tak: "Bo jak się dziecko sterylnie wychowuje, to potem kaszle bo nie ma okazji złapać bakterii społecznościowych." (Nie słyszałam o takowych ale skojarzyło mi się z portalem społecznościowym i oprogramowaniem antywirusowym.) Powiedziałam jej, że gruźlicy przy okazji też nie złapie, a mąż że od mycia rąk nikomu się krzywda nie stała a od ludzkiej głupoty owszem.
Pani chciała coś jeszcze dodać, ale po wymianie uprzejmości podziękowaliśmy jej za dalszą rozmowę, więc się obraziła i usiadła jakieś dwa stoliki dalej, podpatrując co robimy ;-)
A teraz refleksja: jak pochopnie można kogoś ocenić... Gdyby ta pani wiedziała, że przestaliśmy się przejmować wyparzaniem butelek jak mała zaczęła lizać podłogę i dywan... że w żłobku liże te same zabawki co inne dzieciaki i nie wie co to pleśniawki ;-) No ale może pani chciała być "nowoczesna". Tyle, że jakbym jej pieskowi dała na spacerze śmierdzącego kotleta "bo na pewno zje a nam już nie smakuje" to pewnie urządziłaby nam awanturę.