Re: bakterie w szpitalach...-co o tym myslec...(?)
Kochana-moja corka dostala pierwsze szczepienie dopiero dwa tygodnie temu! a ma juz ponad 4 miesiace.Wszystko własnie przez niby"wiedzę"lekarzy.No,ale to kolejna długa historia.Suma sumarum wkoncu zmienilam pediatrę,ktory zgodził sie wkoncu ją zaszczepić.
Klebsiellę malutka miala napewno(niestety zostala wykryta dopiero w 3 miesiacu jej zycia a przez ten czas dziecko strasznie cierpialo) i wykrył ją prywatny pediatra,bo ci na NFZ twierdzili zgodnie,ze dziecku nic nie jest ,a ze plakalo prawie caly czas uznali ze to "taki typ dziecka"(smiechu warte).Klebsiella zostala wyleczona antybiotykiem,ale ten sam antybiotyk uaktywnił inną bakterię,tym razem moczową...i znów trzeba było podac nastepny antybiotyk.Ogólnie dziecko wyleczył mi prywatny pediatra,bo gdybym trzymała sie tych "spejalistów"na NFZ,to być może dzis....chodzilabym na cmentarz.Może to okrutne co piszę,ale w 80%tach tak mogloby sie stać,gdyż wiadomo,ze klebsiella w formie chorobotwórczej dlugo nieleczona powoduje najczesciej niestety zgon.
Mogłabym jeszcze długo pisać o swoich innych przebojach z lekarzami na NFZ,bo klebsiella to nie był jedyny "cyrk" jaki z nimi przeszłam.z nietolerancją laktozy tez były przeboje,gdyz co lekarz ,to miał inną teorię:P.Na dzien dzisiejszy chce o tym wszystkim zapomnieć i jak najrzadziej miec do czynienia z tymi"specjalistami".Zresztą,teraz ,gdy mojje corce cos dolega,to korzystam tylko i wyłącznie z wizyt u pediatry prywatnego.A na przychodnię chodzimy tylko na szczepienia i bilanse.
Rozumiem jednak,że Wy jestescie jeszcze wciaż w toku wszystkiego,wiec my rownież życzymy Wam i Waszemu maleństwu duuużo zdrówka! :)
I najwazniejsza rada:słuchać swojej intuicji i wspomagac sie literaturą medyczną,bo na naszych lekarzy za bardzo liczyc nie mozna.
0
0