dom czy mieszkanie???

zaczynam juz myslec o własnych czterech katach ale ceny mieszkań jak i budowy domu mnie odstraszaja:( my młodzi ludzie przeciez dopiero zaczynamy a juz stawiaja nam takie poprzeczki.
A jak jest u was kupujecie cos czy stawiacie dom :)
A kasiorke z kad bierzecie ??? Kredyt czy dobra wola rodzicow
Jestem ciekawa ile kosztuje budowa małego domku!! TYlko zeby byc razem:):) a w nim ja dziecko maż i duzy piesek to moje marzenia:)

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 4

Płoń, płoń... z zachwytu ;) i pozostań tam gdzie jesteś :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 8

Ja jestem bardziej za domem jednorodzinnym. Większość plusów poza opłatami :)

Szamba Bydgoszcz
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nigdzie nie napisałem, żeby od razu po pierwszej podwyżce w pracy zaciągać kredyt - jestem temu przeciwny, ale jeżeli np. koło 30-tki ma się już w miarę ustabilizowaną sytuację zawodową, jakieś perspektywy, planuje się lub ma rodzinę, to jak najbardziej można sobie pozwolić na kredyt. A jak ktoś po 30-tce jest sam, ma słabą pracę, to najlepiej i tak, jakby wyjechał za granicę, tutaj nic dobrego go nie czeka. A wrócić np. na starość - mając choćby te 900 euro np. niemieckiej emerytury.

Bez własnego mieszkania i z 1000 zł emerytury do dyspozycji, NIE DA SIĘ PRZEŻYĆ.

Co do spłacalności - w pierwszej kolejności "olewa" się małe kredyciki, hipoteka jest spłacana zawsze w pierwszej kolejności. Twoje dane nie precyzują o jakie kredyty chodzi, wnioskuję że wliczane tam są wszystkie - a te na pralkę, itd. faktycznie często są słabo spłacane.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

~danny napisał: "obserwując spłacalność kredytów, zdecydowana większość jest spłacana / regulowana na czas"

to ja podam trochę aktualnej statystyki:
Ogólnopolski raport o zaległym zadłużeniu i klientach podwyższonego ryzyka - KWIECIEŃ 2017 - 33. edycja:
"...na koniec 2016 roku ponad 2 mln 322 tys. Polek i Polaków nie radziło sobie z terminowym zwrotem posiadanych zobowiązań zarówno kredytowych jak i pozakredytowych. Łączna kwota ich zaległych długów wyniosła 53,69 mld zł.
... Niesolidnych dłużników przybyło przez rok o blisko 266 tys. osób (13%) jeszcze bardziej, bo o 26 proc. wzrosła kwota zaległości 10,93 mld zł .... Nasze analizy pokazują, że osób z wysokimi długami przybywało szybciej niż z niskimi ... Na uwagę zasługuje rosnący odsetek osób, które mają zarówno kłopoty z regulowaniem rat kredytów jak i pożyczek czy bieżących płatności. Jest to już co piąty niesolidny dłużnik niemal 470 tys. osób. Rok wcześniej odsetek ten wynosił 17 proc."

Statystyki raczej nie powinny zachęcać do zadłużania się, ... chociaż? ... skoro miliony Polaków nie spłaca rat i w sumie nic specjalnego się nie dzieje, to chyba znaczy, że w naszym kraju da się jakoś z długiem żyć ;-)

mnie serce jednak by nie wytrzymało
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

A co w przypadku melomana , który lubi chodzić systematycznie do opery? Dla ułatwienia dodam, że leczy się systematycznie na niedosłuch w klinice. Mieszkanie powinien kupić bliżej opery, czy bliżej kliniki?
Kasę ma tylko na wynajem pokoju na prowincji.
To co, ... ma brać kredyt na mieszkanie czy na taxi? A może jedno i drugie ?;-)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zgadzam się z Tobą.
Nieco niżej, w innej części tego wątku, przedstawiałem swoją wizję mieszkania dla emeryta. Jest to jednak wizja dla emeryta, który raczej nie musi zaprzątać sobie głowy kredytowaniem własnego mieszkania. Tutaj rozpatrujemy problem kredytowania przy niepewnej sytuacji finansowej.
Nie mając odpowiedniej gotówki i możliwości spłaty kredytu nie ma co grymasić nad lokalizacją mieszkania.
Trzeba brać to, na co kogo stać, albo ........ według zasady: zastaw się, a postaw się, i może się uda :)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Emeryt na prowincji to słaby pomysł.

Na przykładzie mojego ojca. Po operacji nóg nie ma czucia do pedałów sprzęgła i gazu. Nie chce bawić się w automaty itp. Przesiadł się na komunikacje miejską. Do lekarza, do mnie itp podróżuje ZTM. Jak by na strarość mieszkał za miastem to już widzę jak by mu się chciało jechać do lekarza itp.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1

Pozostanę jednak przy tym, że ironiczny uśmiech i politowanie należy zarezerwować dla osób, które płoną z zachwytu odkrywając coś, co dawno zostało odkryte, na domiar, naukowo i powszechnie zostało uznane za złe i szkodliwe ;)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Mareczek, ja Ciebie doskonale rozumiem.
Oczywiste jest, że jeżeli w wieku produkcyjnym nie uzbieramy na własne mieszkanie, to tym bardziej na emeryturze nie mamy szans na własne. Całkiem możliwe, że i wynajem może okazać się w przyszłości poza zasięgiem emeryta. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że emeryt ma nieco inne (znacznie mniejsze) potrzeby mieszkaniowe niż rodzina, wiec wynajem pokoju z kuchnią na prowincji nie musi kosztować całej emerytury, a kupno małego mieszkania poza miastem, albo w małym miasteczku, też nie musi być poza jego zasięgiem.
Uważam, że mając rodzinę i niestabilną sytuację finansową zamiast kredytu lepiej na początku wynajmować mieszkanie (takie na ile mnie stać w danej chwili) Podkreślam niestabilną sytuację finansową. Nadwyżki trzeba odkładać i po tych przykładowych 10-15 latach dobrać ewentualnie gotówki z kredytu na własne mieszkanie. Kupno na samym starcie mieszkania 40m2 w całości z kredytu, przy niestabilnej sytuacji finansowej nie dość, że jest to igranie z losem, to ponadto znacznie ogranicza mobilność i możliwość zamiany takiego mieszkania (bez straty) na większe. Nie trudno sobie wyobrazić, że młoda rodzina po latach będzie potrzebowała większego mieszkania. Kupno na początku dużego, docelowego mieszkania w całości z kredytu, przy niestabilnej sytuacji finansowej, to już prawie samobój. Cały czas nie mówimy tu o osobach, które stać jest na kredyt. Mówimy o młodych ludziach, którzy wchodzą w życie nie mając nic, ale od razu chcą mieć wszystko.
Pokażmy sobie najpierw, że potrafimy znaleźć się w nowej sytuacji, potrafimy gospodarować zarobionymi pieniędzmi i wtedy podejmujmy ryzykowne decyzje. Niektórzy mogą oczywiście podjąć takie ryzyko na koszt np. rodziców lub innych osób (żyrantów) gotowych wziąć na siebie ewentualna porażkę. U każdego sytuacja jest inna i wymaga oddzielnej analizy.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wszystko to ma sens, tylko trzeba czytać wszystkie komentarze łącznie.
Mówimy, że wzięcie kredytu powinno być przedzie analizą. Sama chęć posiadania mieszkania na.starość to zdecydowanie za mano. Trzeba mieć zdolność spłaty kredytu (blisko dwukrotną wartość) przez 30 lat. Niestety nie wszyscy przyjmują ten oczywisty fakt do świadomości.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ech wszystko co piszecie jest bez sensu. Jeżeli "ufasz" sobie oszczędzaj kasę na starość bo wynajmując całe życie bo z emerytury nie dasz rady się utrzymać i wynająć.

A jak nie ufasz swoim zdolnością lepiej kup, bo moich rodziców nie było teraz stać z emerytury wynająć i mieć na jedzenie. Ja myślę, że będę miał mniejszą emeryturę.

Jest jeszcze jedna sprawa. Chce, żeby moje dzieci lepszy start niż ja i miały coś wartościowego w spadku po mnie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Masz żelazne załoźenie, że po 15 latach sprzedasz mieszkanie za min 230 tys zł. A może jednak za 130 tys.zł? Skąd pewność, że mieszkania nie potanieją? Frankowicze też mieli żelazne założenia: wartość mieszkań miała znacznie rosnąć, a wartość franka spadać. Niestety, jak jest, wszyscy widzą. Twoje założenia też mogą okazać się błędne za 15 lat. Niezrozumiałe jest dla mnie również założenie że oszczędności są niemożliwe, ale z haraczem dla banku (czt. rata kredytu) każdy sobie poradzi. Właśnie tacy ludze, którży mają zasadę że jakoś to będzie, nie potafią odłożyć złotówki, ale do banku po kredyt są pierwsi. Takie zasady wywołują kryzysy w Państwach.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0

Piszę o PLN-owcach, frankowicze średnio mnie interesują. Odsetki masz wliczone w ratę, przy ratach równych po spłacie 15 lat z 30 planowanych kredytu, przy kredycie na 200 tys. masz spłacone ok. 75 tys. kapitału + masz 50 tys. wkładu własnego. Sprzedając za 230, oddajesz do banku 125, a zostaje Ci 105 tys. (palnąłem się i doliczyłem niepotrzebne wkład, ale to nadal kupa kasy).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Dobre ;)
I tak sobie powtarzaj. Szczególnie gdy "potkniesz się" o wiedzę na temat dobrego tytoniu...i cenę oczywiście :)
Współczuję każdemu kto "odkrywa" coś bo jest to "trendy".
Ten typ ludzi JUŻ "wzbudza w większości tylko ironiczny uśmiech i politowanie" ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 9

Napisałeś: "Sprzedajesz mieszkanie za dajmy na to 230 tys. - 125 oddajesz do banku, 105 wraca do Ciebie + wkład 50 tys."
Otóż nie !
do banku nie oddajesz 125 tys zł, ... oddajesz znacznie więcej. O odsetkach zapomniałeś.
W przypadku kredytu podobnej wartości, "frankowicze" po dziesięciu latach systematycznej spłaty kredytu, w razie wpadki muszą sprzedać mieszkanie, a uzyskana kwota ze sprzedaży nie pokrywa zobowiązań bankowych, pozostaje im nadal dług około 100tys zł.
Wynajmując mieszkanie, może nie mieliby oszczędności, ale w razie wpadki nie mieliby również tego długu.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3

Nie muszę nic szukać na siłę, bo ja już mam od dawna ustabilizowaną sytuację mieszkaniową. Ale rozumiem dylematy tych, którzy nie mogą sobie na za dużo pozwolić - zawsze warto brać pod uwagę argumenty obu stron.

Piszecie o tym, że nagle traci się zdolność spłacania kredytu - ok, ale jeżeli stanie się to np. w połowie spłaty, to odzyskasz niemałe środki po sprzedaży nieruchomości, których NA PEWNO nie odłożyłbyś (nie mamy skłonności do odkładania, może kilka % jest w stanie narzucić sobie taki reżim finansowy, aby regularnie co miesiąc odkładać i nie tykać różnicy między wynajmem a ratą kredytu) - więc będąc na wynajmie i nie mając takiego reżimu finansowego, będziesz zwyczajnie w czarnej dpie.

Wariant, który przyjęliście dotyczy "wywrotki" na samym początku spłaty (a zapominacie, że dziś trzeba mieć 20% wkładu, a więc solidne kilkadziesiąt tysięcy - więc nawet w takim wypadku nie zostanie się gołym, gdyby od razu wypaść z rynku). A prawdopodobieństwo choroby dotyczy już jednak okresu, kiedy odzyska się większość środków wpakowanych w mieszkanie. Na wynajmie i nie prowadząc reżimu finansowego, jesteś w głębokiej dpie - oszczędności marne lub brak i do tego nic na sprzedaż celem odzyskania niemałych środków.

Proste założenie. Masz 25 lat, bierzesz kredyt nawet i na te 30 lat (też kiedyś tego nie pochwalałem, ale o starości się na pewnym etapie nie myśli, a potem zaczynają dobijać "perspektywy"), małe 2 pokoje z wyposażaniem w przeciętnym miejscu za 250 tys., do tego 50 tys. wymaganego wkładu. W wieku 40 lat tracisz pracę - zakładając, że nic nie nadpłacałeś kredytu, to i tak masz spłacone ok. 75 tysięcy kapitału z 200 tys. zaciągniętego + 50 tys. wkładu. Sprzedajesz mieszkanie za dajmy na to 230 tys. - 125 oddajesz do banku, 105 wraca do Ciebie + wkład 50 tys., jesteś co prawda w dpie, ale masz 155 tys. na koncie, które będzie w stanie odłożyć tylko niewielu z tych, którzy permanentnie wynajmowali.

Naprawdę tylko niekorzystny zbieg okoliczności w ww. mógłby spowodować, żeby wynajem się opłacał. No i obserwując spłacalność kredytów, zdecydowana większość jest spłacana / regulowana na czas. Zakładając więc, że z dużym prawdopodobieństwem dotrwasz do końca bez przygód, na starość masz de facto w bonusie ponad tysiąc złotych co miesiąc, które musiałbyś wydać na wynajem, nie mając swojego mieszkania - a tyle zapewne będzie wynosić nasza przyszła emerytura w nominalnym ujęciu na dzisiaj.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 5

Nie w łączeniu biegania z paleniem tytoniu tkwi problem.
Społeczeństwo polskie ewoluuje. To, co kiedyś było trendy dzisiaj już nie jest (palenie). To co kiedyś było niszowe i śmieszyło, dzisiaj już nie śmieszy i jest powszechne (bieganie, jazda rowerem, itp). Ewolucja naszego społeczeństwa pozwala domniemywać, że bardzo nieliczna w przyszłości grupa palaczy będzie wzbudzać w większości tylko ironiczny uśmiech i politowanie.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0

Oj lukrecja ... trzy dni temu piszesz: Nikogo nie pouczam
a dzisiaj: "Ucz się empatii i balansu..." i takie tam.
Palisz papierosy na balkonie, nie licząc się z sąsiadami, a innych uczysz empatii ?
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0

Z uśmiechem myślę o tym jacy dziwni jesteście.
Biegam, jeżdżę na rowerze, spaceruję ... Delektuję się tym tak samo, jak dobrym papierosem czy cygarem.
Definicje, jakimi jesteście ograniczeni porażają :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 8

Popadanie w skrajności jest zabójcze.
Natchnienie to mało. Ucz się empatii i balansu...
Panowania nad sportem i paleniem ... Nie odwrotnie!
Z rozumieniem! Nie wg mody!
ROZUMIENIE i POZNANIE!
Nie bezmyślne małpowanie i łykanie wzorców.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 10

Inne tematy z forum

Przeprowadzka - jaką firmę polecacie? (56 odpowiedzi)

Hej! Jaka firmę przeprowadzkową polecacie?? Za dwa tygodnie mnie to czeka i chciałabym...

Taras z desek kompozytowych - (70 odpowiedzi)

Czy ktoś ma taras z desek kompozytowych? Polecacie jakieś konkretne firmy? Jak deski się...

Remont łazienki - Ile to może kosztować i na kiedy?? (20 odpowiedzi)

Witam :) Szykuję się do remontu łazienki, więc szukam pomocy w kwestii wyceny prac i samych...