odwiedziliśmy tako, skuszeni ciekawym menu i skalą ostrości, jako że jesteśmy fanami ostrego, świeżego meksykańskiego jedzenia. niestety - na każdym polu duże rozczarowanie: porcje małe w porównaniu do cen, w dodatku podawane na papierowych tackach + drewniane jednorazowe sztućce, którymi niewygodnie się je, dają niedobry papierowy posmak i wcale nie są eko, to marnotrastwo drewna.

w dodatku kelnerka Martyna sprzątając po kliencie, włożyła "nie użyte" sztućce spowrotem do świeżych, w dodatku gołą ręką. Trochę mało higieniczne i apetyczne.

jakość jedzenia niestety też nie powaliła ani smakiem, ani świeżością. naojstrzejszych sals brak, a ta, która miała być super ostra, była po prostu średnio ostrą salsą ze słoika. mięso w chilli con carne i w quesadillach bardzo tłuste, odgrzewane, zalane sosem, bez przypraw, bez smaku, bez świeżych dodatków. Doprawiane glutaminianem sodu, który zostawił nam w ustach na długo nieprzyjemny posmak w ustach. Zupy podobnie - monotonne w smaku, niekoniecznie świeże. nawet lemoniada była smaku pozbawiona.
jak za 57 zł za obiad to naprawde słabo, nigdy więcej, mocno przereklamowane, a nastawieni byliśmy na po prostu smaczne, porządne porcje meksyku.