Atma's reply
Ifcia
Uważasz, że upraszczam, rozmowa tu polega na wymianie kilku zdań. Nie będę przecież w HP xiążki pisać, bo to nie jest na to miejsce. Każdy z Was upraszcza przedstwaiając tu swoje spojrzenie. Z pewnością do wszystkiego można by dokleić wiele więcej.
Co do ofiary - wyobraź sobie, że chyba jednak są tacy , co lubią się na nie kreować, a wielu podświadomie odgrywa takie role. mi samej niestety parę lat zajęło mi nauczenie się, że na siłę nie da się nikomu pomóc, ani niczego wyjaśnić, jeśli dana osoba sama nie chce pewnych rzeczy zrozumieć, jeśli nie jest otwarta na inne spojrzenie, bo tak bardzo qrczowo wręcz 3ma się swojej roli w życiu i ustalonych przez siebie schematów.
Nie twierdzę, że pesymiści są przegrani, tak na prawdę nikt nie jest przegrany. Każdy przerabia takie lekcje, jakie sam sobie wybrał.
Możesz mi jednak wyjaśnić, przed czym Twój pesymizm broni Ciebie i osoby, które kochasz??
za życzenia CI bardzo dziękuję - moja nadzieja/pewność nie zostanie utracona, zbyt wiele mam dowodów na to, że nie jest ona daremna. Życzę, aby w Tobie się jej więcej obudziło :)
visioner
Gratuluję elokwencji! Zadziwiłeś mnie... ;))
Wer
Zapewniam Cię, że nie jestem miniaturką (w dowodzie mam wpisane: wzrost średni ;) ) i na pewno nie z porcelany. Takie jest jedynie Twoje wrażenie, którego z resztą nikt Ci nie broni. Nie 3eba na mnie chuchać i nie jestem krucha, byle wstrząs? Oj, Wer... Miałam w życiu parę porządnych wstrząsów - nie zniszczyły mnie. Wiesz, każda przeszkoda, którą pokonujemy nas wzmacnia. Z każdego kolejnego doświadczenia wychodzę silniejsza i z coraz mocniejszą wiarą, że mój ogląd na świat jest właśnie taki, jaki kcę, by był.
To smutne, że nie wierzysz, że kobieta potrafi sama sobie w życiu doskonale poradzić i twierdzisz, że bez męskiego wsparcia jej blask zblednie. Z pewnością jednak masz powody, by tak uważać. Wiesz, do tej pory niestety tak bywało, że to ja stanowiłam wsparcie dla tych "silniejszych" przedstawicieli naszej społeczności. Ja nie muszę walczyć o byt, Wer. To chyba główna różnica między nami. Ja wiem, że JESTEM i nie muszę o to walczyć. Większość z Was uważa, że 3eba walczyć, że życie jest jednym wielkim zmaganiem... Moje życie nie jest zmaganiem, ponieważ ja go takim nie czynię. Moje życie jest ciągłą nauką i rozwojem. To wszystko (nie zrozum mnie źle - nie jestem "ustawiona", nie mam kupy szmalu i nie mam wszystkiego zapewnionego i podanego na tacy).
To miło, że jesteś kowalem swojego losu i nie narzekasz. O to chyba chodzi, czyż nie? Sugerujesz jednak, że ja uważam się za zwolnioną z myślenia, rozumienia i działania w moim świecie? Wer, życzę Ci, byś się nigdy bardziej nie pomylił! Nie bujam w obłokach - ja je ściągam na Ziemię :) Cieszę się, że przyczyniłam się do Twego zamyślenia :)
Gorące pozdrowienia dla wszystkich :)
0
0