dziwne studia
Szkola ok. Są 2 miejsca, gdzie odbywają się zajęcia. krótkie przerwy sprawiają, że nie nadążamy przemieszczać się z jednej szkoły do drugiej. Samochodem też licho bo ruch bardzo duży no i parking zapełniony wszędzie. Koleżance nawet atu ukradli i nie miala czym wracać do domu pomijając wartosci materialne. Cieszy mnie bardzo, ze ktos w koncu, ze ktos pomyslal o sklepiku-stolowce, aby zjesc i wypic cos cieplego po dlugiej podroz. (zjesc cos normalnego i konkretnego a nie automaty z kawą i ze slodyczami, czy tez na miescie sama drozyna za nic specjalnego). Z nauka jest roznie. Wykladowcy podchodza albo na wartosc materialna,zeby "odpykac" to co maja zaplanowane i zrobic z tego egzamin, a niektorzy prowadza zajecia z satysfakcja tak aby zachecic studenta, wprowadzajac wstawki z "zycia wziete" co jest pomocne do przedmiotu zapamietujac to, tak aby student mogl sam sie zastanowic i odpowiedziec na nurtujace nas pytania. I tak zapamietujemy wiecej, oraz rozmyslamy jeszcze, a w ten sposob czlowiek sie uczy i chce wiedziec wiecej chwalac tu P. "dr Pietrzynskiego", ktory mowi jak do ludzi, przekazujac wiedze zyciowa. No jest ok.