fryzjer porażka!!!
byłam na fryzurze próbnej u fryzjera w gdańsku -wrzeszczu chciałam luźną, rozpuszczoną fryzurkę-lekkie romantyczne fale i z boku kwiat-ewentualnie podpięcie pod welon-wydaje się proste?
Pani zaczęła mi nakładać wałki-zwykłe plastikowe nieelektryczne-na suchą łepetynkę...kiedy mówiłam,że to u mnie raczej nie zda egzaminu bo mam dość grube i mocne włosy-stwierdziła,że będzie dobrze...no to siedzę sobie...po 10 minutach wołam panią,że chyba ta suszarka-bo posadziła mnie pod taką maszyną-z suchymi włosami;)-nie działa bo czuję jedynie lekki letni powiew...pani stwierdziła,że tak ma być-no to siedzę-potem przyszła jeszcze raz po 25 minutach i coś zaczęła grzebać przy tej maszynie...woła kierowniczkę i mówi,że ta maszyna się chyba zespuła bo słabo grzeje na to pani kierowniczka podeszła i ze stoickim spokojem włączyła guzik twierdząc,że ona jej wogóle nie uruchomiła....szczegól...za 5 minut maszyna zaczęła piszczeć oznajmiając koniec czasu...Pani zaczęła mi ściągać wałki ukazując moje proste jak przedtem włosy...powiedziała mi,że ja po prostu mam takie włosy,których nie da się zakręcić:)bzdura bo kiedyś już miałam tak zrobione...po czym powiedziała,że zakręci mi lokówką-przyniosła coś takiego cieniutkiego skręcając mi pasemko do wysokości moich uszu-włosy mam grubo za ramiona-podziękowałam tej pani mówiąc,żeby wogóle zostawiła moje włosy w spokoju i że pojadę do domu, umyję je i ułoże po swojemu -tym bardziej,że spieszyłam się do kumpeli na wesele...jeszcze pani próbowała mi powiedzieć,żebym jednak zdecydowała się na koka-w którym defakto obrzydliwie bym wyglądała bo koki mi nie pasuja...także babeczki strzeżcie się tego salonu a ja dziekuję Bogu,że to nie była dzień mojego ślubu bo chyba bym się załamała-w salonie spędziłam dwie godziny...PORAZKA!
Pani zaczęła mi nakładać wałki-zwykłe plastikowe nieelektryczne-na suchą łepetynkę...kiedy mówiłam,że to u mnie raczej nie zda egzaminu bo mam dość grube i mocne włosy-stwierdziła,że będzie dobrze...no to siedzę sobie...po 10 minutach wołam panią,że chyba ta suszarka-bo posadziła mnie pod taką maszyną-z suchymi włosami;)-nie działa bo czuję jedynie lekki letni powiew...pani stwierdziła,że tak ma być-no to siedzę-potem przyszła jeszcze raz po 25 minutach i coś zaczęła grzebać przy tej maszynie...woła kierowniczkę i mówi,że ta maszyna się chyba zespuła bo słabo grzeje na to pani kierowniczka podeszła i ze stoickim spokojem włączyła guzik twierdząc,że ona jej wogóle nie uruchomiła....szczegól...za 5 minut maszyna zaczęła piszczeć oznajmiając koniec czasu...Pani zaczęła mi ściągać wałki ukazując moje proste jak przedtem włosy...powiedziała mi,że ja po prostu mam takie włosy,których nie da się zakręcić:)bzdura bo kiedyś już miałam tak zrobione...po czym powiedziała,że zakręci mi lokówką-przyniosła coś takiego cieniutkiego skręcając mi pasemko do wysokości moich uszu-włosy mam grubo za ramiona-podziękowałam tej pani mówiąc,żeby wogóle zostawiła moje włosy w spokoju i że pojadę do domu, umyję je i ułoże po swojemu -tym bardziej,że spieszyłam się do kumpeli na wesele...jeszcze pani próbowała mi powiedzieć,żebym jednak zdecydowała się na koka-w którym defakto obrzydliwie bym wyglądała bo koki mi nie pasuja...także babeczki strzeżcie się tego salonu a ja dziekuję Bogu,że to nie była dzień mojego ślubu bo chyba bym się załamała-w salonie spędziłam dwie godziny...PORAZKA!