historyjki o porodzie..
Zadziwia mnie brak dobrze rozumianej empatii u kobiet. Na widok mojego brzuszka ( brzuchola tak naprawdę ;) bliższe i dalsze znajome od razu zaczynają mi opowiadać historię swojego porodu lub też różne zasłyszane opowiastki na ten temat. Prócz mamy i teściowej nikogo nigdy nie prosiłam o relację. Chodzi o to że nie wszystkie historyjki są pozytywnie nastawiające, niektóre to istne koszmarki. Dziś wpadłam do pracy na 3 godzinki i zdążyłam usłyszeć kolejne dwie mało pozytywne opowiastki. Cholera jasna. Ja nie powiedziałabym żadnej ciężarnej nic złego bo wiem że takie historyjki tylko potegują strach i obawy. Ale los zesłał mi chyba anioła stróża. Wczoraj zupełnym przypadkiem poznałam położną z wojewódzkiego. To bardzo serdeczna i miła kobieta. Powiedziała że mam przestać analizować cudze przypadki bo każdy poród jest inny i jego przebieg zalezy od wielu czynników. Najważniejsze to być dobrej myśli i nauczyć się dobrze oddychać bo to bardzo pomaga. Kazała też od razu do siebie zadzwonić gdy zacznę rodzić nawet gdyby miałoby to być w środku nocy. Bedzie starała się pomóc jak tylko może...czuję się teraz spokojniejsza i wierzę że spotkanie i rozmowa z nią to coś więcej niż tylko przypadek.