hmm
salon poleciła mi kolezanka.trafilam do niego wraz z narzeczonym. on trafił do marty, ja do dziewczyny w rudych? wlosach. rozplakałam sie prawie na fotelu. zmasakrowala mi niezle wlosy. za to narzeczony marta byl zachwycony-tzn fryzura:). potem zapisalam sie do pawła- na poczatku bylo ok.namowil mnie nawet na szampon.pare dni pozniej w innym miescie czesalam sie na impreze a tu okazalo sie jak naprawde mnie sciął.jak zobaczyłam to w lustrze to oniemialam-babka pytała czy przypadkiem nie scianalam sie sama(!!!). pare tygodni pozniej poszlam do marty.no i do dzis wychodze z fryzury jaka zafundowal mi pawel. trwa to ponad pol roku... a moj narzeczony nadal chodzi do marty. i jest zadowolony. co do szefa- byl dla mnie kilkakrotnie nieuprzejmy, nawet bardzo, co sprawilo ze nie chodze tam juz tak czesto jakbym chciala.