Przesyłka sądowa nie została dostarczona do mieszkania, kurier nawet nie zadzwonił domofonem, wrzucił tylko awizo do skrzynki. A potem zaczęła się długa walka o uzyskanie przesyłki. Osoba niepełnosprawna, która cały czas siedzi w domu i nie jest w stanie jeździć na zadupie do punktu odbioru, a tym bardziej tam dojść, musiała pisać, wydzwaniać, odbijaliście ją jak piłeczkę. W POK przy Słowackiego 204 nikt nigdy nie odbiera telefonu. Po nagraniu na sekretarkę - nikt nigdy nie oddzwania. Po bóg wie ilu próbach kontaktu, telefonach, mailach i ciągłym odsyłaniu gdzie indziej w końcu ktoś się zlitował i kurier przyniósł przesyłkę do mieszkania. Mniej więcej w tym samym czasie... była kolejna przesyłka sądowa. I co? Dokładnie to samo. Osoba niepełnosprawna siedzi cały czas w domu, a jakiś fajfus, bo chyba nie zasługuje na inne określenie, zostawia AWIZO bez jakiejkolwiek próby podejścia do mieszkania albo chociaż kontaktu przez domofon. O przesyłce sądowej adresatka dowiaduje się po ponad tygodniu, gdy ktoś znajomy wyjmuje awizo ze skrzynki, do której ona samodzielnie nie jest w stanie zejść po schodach.
Modlę się żebyście dla dobra ogółu już nigdy nie dostali żadnego poważnego kontraktu!