ładne miejsce ze snobistycznymi pretensjami
Zielony Dwór kusił nas od dawna zewnętrzną fasadą. Kilka dni temu poszliśmy tam pierwszy raz, zaraz potem drugi. W obu przypadkach Pani "witająca" nas w progu zachowała się tak mało zapraszająco, właściwie nieprzyjemnie, że gdyby nie późna pora i ochota na herbatę, odwrócilibyśmy się na pięcie. Pierwszy wieczór to oprócz herbaty także zupy: Rosół z sandacza, Żurek i Barszcz z uszkami. Barszcz chyba dawno nie widział buraczków, reszta przeciętna,jak na zupy chłodna. Herbata była świetna. Chlebek i pasty na początek niczego sobie. Drugi wieczór to znowu niezachęcające zachowanie pani stojacej tuż za drzwiami (było gorzej niż za pierwszym razem, rozśmieszyło to nas) oraz: dania główne Łosoś (poniżej przeciętnej) i Pstrąg (przeciętny), a także Pierożki szpinakowe (super) i sałata Przedwiośnie (poza kruchością sałaty to całkowita porażka kucharza, kropką nad i była duża czarna łuska od ziarna słonecznika wśród kiełków). Kelnerki bardzo się starają, są sympatyczne ale wyglądają na zestresowane. Jedynie herbata odpowiada jakością wyglądowi tego miejsca,znowu OK. Za te ceny dań w Polsce spodziewałam się świetnego jedzenia. Za niechęć okazywaną przy wejściu - WIELKA KRECHA!