No cóż, w środku ciekawa atmosfera, trochę nadęta dziewczyna przy kasie. Kucharz luzak, dobrze sobie radzi, cały czas ten sam więc jest to atut dla kuchni.
Po pytaniu o pochodzenie ryb szef ucieka wzrokiem.
Mówi, że od rybaka, nie wierzę mu :).
Ryba w mojej ocenie była mrożona i nie miała smaku.
Stawiam, że albo dostałem niewymiarowego dorsza
złowionego w okresie ochronnym
albo mrożonego mintaja.

Ale lokalizacja miodna :).
Pewnie połowa ceny posiłku to właśnie lokalizacja.