Raz w Paryżu
                 
    
    
    
        
                    
                
        
                    ~(Potem) Stworek
                
        (22 lata temu)
     
    Narrator:  Słuchajcie kochani. Chcemy wam przedstawić sztukę z samego Paryża,  o istocie tworzenia... Wystąpi poetka Ara,  malarz Stefanjo i tajemniczy Roberto. Ulica Paryża,  poeci w rynsztokach,  piękne kurtyzany za rogiem,  tu chce się żyć! 
Ara:  Paryż,  Paryż... miasto poetów. Piękne wiersze tutaj tworzę,  bo cudownie jest na dworze... 
Stefanjo:  Ładnie Ara. Nawet się zrymowało. 
Ara:  W poezji nie rym jest najważniejszy,  ale żarrr uczuć. Metaforrra i ekstaza! 
Stefanjo:  Nie rozumiem. Możesz mi to namalować? 
Ara:  Słowami namaluję: czarny,  żółty,  czerwony,  błękit,  zieleń,  jeleń! 
Stefanjo:  Jeleń! Już nie chcę rozumieć. 
Ara:  Wy malarze,  to tylko pędzel,  paleta i maziać! (nagle chętna) Namaziaj mnie! 
Stefanjo:  Nie,  tego faceta maziam. (pokazuje na widza o szlachetnych rysach) 
Ara:  Ech wy. Nie widzicie piękna wewnętrznego. 
Stefanjo:  Widzę. Tylko piękno wewnętrzne maluję pod spodem,  a na wierzchu tego faceta. 
Ara:  My poeci jesteśmy eteryczni,  a wy to metry i kilogramy. Układ SI. My jesteśmy nienamacalni... Obcujemy z eterem. 
Stefanjo:  My z terpentyną. Też można się nawąchać. 
Ara:  (pauza i nagle) Ech,  Roberto! 
Stefanjo:  Jaki Roberto? 
Ara:  Mój Roberto. Co wieczór go przyzywam. Tworzę go ze słów,  z moich wierszy. 
Roberto:  (garbaty,  kulawy i półślepy) I oto jestem! Z twoich wierszy stworzony,  jam metafora i ekstaza,  twój na zawsze Roberto! 
Stefanjo:  Hm,  tak trochę Picasso,  trochę Munch. 
Roberto:  (zagląda przez ramię Stefanja) To ja? 
Stefanjo:  Nie,  to ten facet. (Roberto oddycha z ulgą) Już skończyłem. (pokazuje uroczy portret w formie nieomal słoneczka) Kupi pan? (zachęca spojrzeniem) 
Ara:  Roberto,  inaczej sobie ciebie wyobrażałam. 
Roberto:  Poważnie? Czego mi brakuje? Metafora i ekstaza. 
Ara:  Zawiodłeś mnie Roberto. Spodziewałam się pięknego,  smukłego młodzieńca. 
Roberto:  Trzeba było mnie tworzyć z wierszy Goethego,  a nie swoich.
    
    
         
        
                
                
        
            
            0
            
            0