listy zwykłe gubią, a polecone wracają "nie podjęte w terminie". jak już jakiś polecony dotrze, to mimo, że małżonka spędza cały dzień w domu (małe dziecko), to w skrzynce jest awizo.
gdyby nie fakt, że niektóre instytucje wysyłają dokumenty tylko pocztą, to nigdy w życiu nie chciałbym mieć nic do czynienia z tym burdelem.
niesamowite, że takie coś w ogóle ma szansę funkcjonować w XXIw (w sumie nawet w XVII by to było dziwne).