masakra
Witam w niedzielę odwiedziłam z znajomymi cukiernię Sowy w Leclercu. Nie mogłam uwierzyć gdy jedna z klientek zaczeła krzyczeć mysz. Faktycznie mysz latała po podłodzem po czym wskoczyła na wagę i ladę z ciastem. Panie ekspedientki również zaczęły piszczeć. Tragedia wiecej nic tam nie kupię. Kto wie może ta mysz tam mieszka i biega po ciastach:)