Na wszelki wypadek w najbliższym czasie nie kupuje napojów w puszkach. Choć butelki też moga być niebezpieczne.
V. moze jakąś muzykę zaproponuj bo znowu mi głupio. jak nie pies to malowanie.
Przypomniał mi się odcinek Sąsiadów, w którym remontowali mieszkanie, pięknie wytapetowali, po czym zasiedli do kolacji, otworzyli puszkę, której zawartość prysnęła na ściany :) Czego oczywiście Tobie nie życzę, Anno :)
Mam drobną pomoc. Ale powiedziałabym, że jestem głównym wykonawcą. Najbardziej zirytowały mnie porady w necie, jak to zrobić.
Każdy pisze i poleca co innego.
Vilette malowanie miałam zaplanowane. Tzn planowałam, oswajałam się i motywowałam od miesięcy.
Nie będę przekładać z powodu pogody. Zresztą już za pózno. Farby (stare) zostały zrzucone.
No dobra. Trochę jestem przerażona. Ale z drugiej strony, najwyżej mi nie wyjdzie.
:-)
Dałeś mi do myślenia.
Biorąc pod uwagę to ile dziś zostało zrobione całkiem możliwe, że po prostu do soboty. Jakiejś.
Potem kilka tygodni mycia podłog. Chyba powinnam je czymś przykryć. Wpadłam na to jak pokryła je gruba warstwa zeskrobanej starej farby zmieszanej z wodą. Teraz moja bestia na tym śpi. Jutro poranny spacer ograniczymy do 2 godzinnego pływania w morzu. Żeby się spłukała z niego farba.
Na dziś skończyłam.
Uczucia mam trochę mieszane.
Malowanie okazało się być odrobinę trudniejsze niż myślałam.
Za cel postawiłam sobie skończyć to do soboty.
Zresztą nie mam wyboru.
Kurcze tyle osób maluje sobie mieszkania wiec i ja to zrobię.
Wczesnoporanne spacery są całkiem inne niż lans w środku dnia na bulwarze.
O żadnej porze dnia powietrze tak nie pachnie jak wczesnym rankiem. Owszem wieczorem można czuć maciejkę, jaśmin albo może piwonie.
Ale rano pachnie świeżością, rozbudza i sprawia, że jestem szczęśliwa bo...mogę być.
Ostatnio nawet tolerujemy się z dzikami. KIedy widzę przed sobą kilka nie zmieniam kierunku spaceru. Mijam je. One różnie. czasem uciekają. czasem tylko odejdą kilka kroków.
Niedługo zaczniemy mówić sobie dzień dobry.
Mnie dziś czekają typowo męskie prace remontowo budowlane. Nigdy w życiu tego nie robiłam, ale chyba nie jest to wielka filozofia. Pacnąć gładzią jakąś rozsmarować i malować.W teorii wydaje się być proste.
Szukałam jakiejś muzyki do pasującej do ciężkiej pracy ale tylko szanty mi przychodzą do głowy.