Miałam do czynienia z p. Mariuszem w poprzednim osk (no chyba, że chodzi o innego człowieka?).
Czuję się trochę winna, że tego ni zgłosiłam. Zdecydowanie za długo to tolerowałam..może bym uchroniła kogoś przed tym człowiekiem.. przez większość czasu wydawało mi się, że to ja jestem takim beznadziejnym przypadkiem i to wszystko moja wina, cóż, może ja się po prostu do tego nie nadaje, ALE czy to usprawiedliwia:
- odwoływanie jazdy pół godziny przed?
- wymachiwanie rękoma, walenie pięścią w kokpit po walnięciu w chodnik na 10 godzinie? po czym wywalenie mnie z auta, a niewyjeżdżoną godzinę i tak sobie dopisał? "nie mogę z tb jeździć po mieście, nie mogę!!!"
- dawałam najpierw podpis, a potem dopisywał godziny - mój duży błąd - ale nie wpadłabym na to, że ktoś może to wykorzystać i perfidnie dopisywać godziny...stres robi swoje, a przerwy nieraz trwały po 3 tyg.... dorzućmy do tego odwoływanie godzin czy tekst "powinniśmy mieć 2 h nocną jazdę, no ale przecież kto by to jeździł o takiej porze.." tym sposobem wpisał 2h, a faktycznie jechałam 1.5h.
- wiecie jak mnie uczył łuku? na metodę, do przodu! - wiecie ile razy wyszło? zero. reakcja? "nic z tego nie będzie, nic z tego nie będzie", nerwy, krzyki.. tak, po tylu godzinach ja nie umiałam przejechać łuku do przodu...beznadziejny przypadek? tylko czemu po zmianie instruktora, bez zbędnych tłumaczeń umiałam to zrobić?
- parkowanie prostopadłe zaledwie parę razy
- skośne raz
- równoległe tyłem - zero
- ruszanie na wzniesieniu - zero
- strach zrobić coś samemu jak wiesz, że reakcja będzie taka, że odechce ci się wszystkiego.. a potem zdziwienie "co ci się stało?"
- pierwsze godziny? Instruktor albo gada przez telefon PROWADZĄC samochód BEZ zestawu słuchawkowego albo komentuje przechodzących pieszych na PASACH "no, połóżcie się tylko..." w ogóle stosunek do pieszych? nigdy ich nie przepuszczaliśmy
- każdy ma jakiś gorszy dzień, u niego to niemalże samobójstwo.. nie ma co liczyć na jakieś wsparcie czy zrozumienie.. nie każdemu starczy 30h. - myślicie, że dołujące komentarze z prawego strony pomogą? nie
Owszem, ja się mogę nie nadawać do prowadzenia auta, spoko. Ale ten człowiek sam sobie wybrał zawód, powinien powiedzieć wprost, że nie da rady nauczyć, a nie jeszcze naciągać na godziny czy je dopisywać. Czemu po większej ilości godzin idąc do innych instruktorów NIGDY nie wyczułam takiej agresji czy zirytowania jak u niego? Wierzcie, szczególnie na pierwszych godzinach człowiek jest wręcz posikany, a jak jeszcze boi się wręcz reakcji człowieka z prawej strony to to się nie może udać. Szczerze? Do dzisiaj mam żal do siebie, że to przemilczałam. Ja się go bałam, myślałam też, że mnie to uodporni na chamstwo na drodze...
I owszem, może pan Mariusz nie wyzywa od debili.. ale robi coś znacznie gorszego..rzuca komentarze, które niby cie nie obrażają, ale jednocześnie sprawia, że pogłębia znacznie stres. Ja za długo się przez to wahałam.
Ten temat i tak będzie zaraz usunięty - i tak p. Mariuszu - ja może nigdy nie będę kierowcom, ale to pan nie powinien być instruktorem skoro brakuje cierpliwości. Bo nie sztuką jest nauczyć kogoś kto ma do tego dar czy jeździł wcześniej.
Ciekawe tylko ile osób zostało tak potraktowanych, ale machnęło na to ręką i nie zgłosiło..
11
3