Jedna wizyta: chciałam zamówić w lokalu pizzę na dowóz, ale od osoby obsługującej usłyszałam, że nie opłaca im się (dosłownie: nie chce się ) dowozić pizzy i czy nie mogłabym poczekać na pizzę w lokalu.
Druga wizyta: zamówiona została pizza z krewetkami, które okazały się być nieświeże. Poszłam zareklamować- kucharz zarzekał się, że są świeże, bo dzień wcześniej zostały przywiezione (nie były świeże!!!). Dopiero po kilku minutach rozmowy kelnerka zabrała pizzę i w ramach "rekompensaty" dostałam drugą (zamówiłam już bez krewetek).

Nie sądzę aby kiedykolwiek usłyszała Pani od kogokolwiek, że NIE CHCE im się dowozić pizzy, więc proszę nie koloryzować sytuacji. Nikt nie uwierzy w to, że kierowcy nie opłaca się dowozić pizzy (bo opłaca się, w końcu to jest przecież jego zarobiek i zależy mu na jak największej liczbie dowozów, by móc cokolwiek zarobić prawda?), tylko kelerka z pewnością zasugerowała Pani, że jeżeli jest Pani już w lokalu, to PANI NIE OPŁACA się na nią czekać w domu 40-50minut, skoro w lokalu może ją Pani mieć w przeciągu nie całych 10minut i zabrać ze sobą. Chodzi tu tylko i wyłącznie o czas dostarczenia pizzy do klienta, który ma być jak najszybszy.. więc miała to być miła propozycja szybszego otrzymania pizzy, a nie przymus, więc mogła Pani powiedzieć, że jednak woli zaczekać w domu na pizze te 40minut i bez problemu złożyć zamówienie.. bez zbędnych negatywnych emocji i opini :)