Najlepszy sposób to KONSEKWENCJA
Wiem, co piszę, bo przechodziłam to trzy razy. Co prawda z dwójką poszło ekspresem (raz po 5 dniach, raz po tygodniu dzieciaki wiedziały o co chodzi) ale wpadki zdarzały się jeszcze długo no i na noc była jeszcze pielucha. Ale to norma. A dzieciaki były tuż przed drugimi urodzinami. Trzecie dziecko było oporne. Myślę, że mój błąd polegał na tym, że za późno zabrałam się za odpieluchowywanie (2lata i 3 miesiące). Wydaje mi się, że córa już cwańsza była i "wiedziala" jak ze mną postępować, bym się ugięła, np. jak będzie płakać, to nie będę zmuszała do siedzenia na nocnik. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dzieciaczek młodszy nawet o kilka miesięcy, jeszcze taki cwany nie jest i jest bardziej nastawiony na nowości, w tym nocnik.
Kilka razy miękłam i skutek był taki, że córcia znowu chodziła w pieluszce. Potem powiedziałam "dość". Nie ma zmiłuj, musi się nauczyć. I mogły być płacze, szlochy - pieluszki w dzień nie zakładałam. Do siadania na nocniku też szczególnie nie zmuszałam - ot, co jakiś czas sadzałam na chwilkę. Ale zakładałam rajstopki, spodenki mimo że było lato. Jak były same majtki, to córce nie przeszkadzało, że są mokre - i tak więszkość lądowała na podłodze, kanapie itp. Jak już było mokro do kostek to zaczeło powoli przeszkadzać. Co prawda, przez jakis czas miałam zasikane dosłownie wszystko - fatele, kanapę, podłogę i miałam wrażenie, że ciągle zmywam, spieram siuśki ale pieluszki nie założyłam. Pieluchy były pochowane i mówiłam, że jest tylko jedna na noc. Trwało to dobry tydzień, może nawet dwa i dziecko się nauczyło. Tu chyba sprawdziła się moja konsekwencja.
0
0