niebo w gębie
Polędwica po angielsku z boróweczkami palce lizać. Sandacz w sosie borowikowym też niczego sobie. Kelnerzy - wyłącznie panowie - bardzo mili, życzliwi wobec towarzyszącego nam pieska, który natychmiast dostał miskę z wodą. Zatrzymaliśmy się, żeby zrobić zdjęcie rzeźbionego płotku, i widząc na parkingu kilkanaście aut - to zawsze pozytywna wskazówka -zajrzeliśmy do środka. Ogólnie olbrzymia niespodzianka - żeby w takim miejscu trafić na taką kuchnię! Na stronę internetową z pochwałami zajrzeliśmy dopiero po powrocie znad morza - z pewnością nie są przesadzone.