Kolacja we dwoje... Zarezerwowany przez nas stolik czekał z zapaloną świeczką.ok:) Jeszcze nie zdążyliśmy zdjąć kurtek kelner już się kręcił przy stoliku z kartami. warto zauważyć, że kelner miał na sobie jeansy, w których pewnie przyszedł do pracy i adidasy. Do tego zapaska kelnerska, żeby ktoś go za gościa nie uznał, bo w końcu kelnerem jest. Nie żebyśmy bardzo wolno czytali kartę, ale po prostu chciałam przejrzeć wzrokiem wszystko, a pan kelner chyba się niecierpliwił, choć restauracja pusta, bo kręcił się cały czas wokół stolika. żeby już go dłużej nie stresować wybraliśmy łososia. czekaliśmy średnio długo, ale co do tego nie mam zastrzeżeń, bo w końcu przyszłam na romantyczną kolację, a nie tylko po to żeby się najeść i wyjść. kelner młody więc skąd miał wiedzieć, że najpierw panią podaje się talerz...mój mężczyzna zjadł pierwszy, więc pan kelner zaczął już sprzątać nam stolik, a ja dopiero w połowie jedzenia:( no więc musiałam przyspieszyć, po kelner tak się z tym sprzątaniem rozpędził, że pytał mnie już o deser, a ja jeszcze rybkę konsumowałam...no i ku jego uciesze zamówiliśmy deser. jedzenie dobre, ale bez rewelacji. nie tego się spodziewałam...obsługa kelnerska słaba!