Ignorancja, brak dystansu. Bzdury. Pani twierdziła, że przed Wielkanocą zamówienia zawsze do 9 kwietnia. Na normalną reakcę, że to ruchome świeto i chyba nie do końca zamiast zaśmiać sie z własnego "zonka", który zdarza się każdemu pokrzykiwała na nas - 3 dorosłe osoby, które chciały jeszcze coś na miejscu kupić. Ciasta ceniłam, ale przy takim podejściu moja noga już na pewno w "Starej..." nie postanie. Ani w Gdańsku, ani w Pruszczu. Ludzie są wizytówką firmy. Pannie z marsową miną życzę racjonalnego spojrzenia. To nie jadłodajnia. Tu klient ma prawo spytać, dowiedzieć się, byc mile obsłużony. Konkurencja nie śpi, więc takie podejście to albo arogancja albo głupota.