ochrona
Myślę ze po dzisiejszej sytuacji do sklepu bomi dluuugo nie zajrzę. Często zdarza się że przy wejściu do sklepu nie ma możliwości zostawienia zakupów w recepcji i trzeba zajętą Panią kasjerkę, (gdzie stoi 5 klientów w kolejce) prosić o schowanie zakupów do szafki. Tym razem po zakupy weszłam z siatką w której miałam prowiant domowej roboty i lekarstwo, nie do kupienia w sklepie. Najpierw zostałam bardzo bezczelnie spytana Pana ochroniarza na który cały czas za mną krążył po sklepie czy w siatce są zakupy z bomi, powiedziałam ze raczej nie ma możliwości nabyć tych produktów w tym sklepie. Przy kasie drugi Pan przyczepił się do mojej siatki z pretensja ze zakupy zostawia się w szafce. Ja wszystko rozumiem to ich praca aby sklep nie był okradany ale chodzi i sama formę, zostałam potraktowana jak złodziejka. Przecież można spytać w delikatny sposób czy można sprawdzić co klient ma w siatce ze sobą, zrobić to sposób dyskretny, a nie upokarzać przy innych klientach. Czy to ze wyglądam młodziej niż w rzeczywistości mam, powoduje ze można potraktować mnie jak gówniarę. Jestem bardzo rozgoryczona.