oddział ginekologiczny, położniczy oraz OIOM noworodków
Witam, chcę podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi ze szpitalem na Zaspie. Do szpitala trafiłam późnym wieczorem z rozległym krwotokiem dróg rodnych będąc w 34 tyg ciąży. Zabrała mnie karetka, w której podczas transportu nie uzyskałam żadnej pomocy (musiałam sama zejść do karetki, nikt nie sprawdził zupełnie czy Dziecko żyje, żadnego odsłuchu jego tętna, na podjeździe szpitalnym lekarz stwierdził, że mógłby mi zbadać ciśnienie). Na izbie przyjęć czekałam około 30 minut na lekarza. Dopiero wtedy wykonano usg sprawdzając Dziecko. Na szczęście nic mu się nie stało. Noc spędziłam na obserwacji na porodówce pod ciągłą kontrolą położnej i lekarza (cały czas ktoś przy mnie czuwał, bez przerwy podłączone miałam ktg, więc również Dziecko było obserwowane). Rano sytuacja była opanowana więc położyli mnie na oddziale ginekologicznym (na patologii ciąży nie było miejsca). Zszokował mnie fakt "samoobsługowego" ktg ("zrobiła Pani sobie ktg? Nie?! To na co Pani czeka?"). Dwa dni później dostałam kolejnego krwotoku i trafiłam ponownie na porodówkę. Krwotoku nie dało się opanować, więc podjęto ekspresową decyzję o cesarce (jako zabieg ratujący życie moje i dziecka). c.d.n.