opinia
Mój synek również uczęszczał do tego żłobka. Niestety z uwagi na liczne przeziębienia musiałam przenieść go do innego żłobka. Teraz nie choruje tak często bo nie jest przez opiekunki przegrzewany i wychładzany. W żłobku u pani Magdy bywało tak, że syn przez cały dzień chodził w dwóch bluzkach na długi rękaw a do tego miał na sobie ciepłą bluzę, którą zimą zakładaliśmy pod kurtkę. A jeśli chodzi o wychładzanie dziecka, to nie miało rewelacyjnych warunków do spania - jedynie cieniuteńka poszewka do przykrycia, a do tego w ciągu dnia dziecko biegało bez ciepłych skarpet, które były z tzw. ABS zamiast kapci. Kiedy dawaliśmy kapcie też chodził bez kapci i panie tłumaczyły to tym, że dzieci sobie ściągają. A kapcie leżały w szatni i zapewne po powrocie z podwórka nie były dziecku zakładane. Po co ciągle dzieciom kapcie nakładać lub chociażby tłumaczyć, że muszą być w kapciach. Do tego niezdrowe jest podejście, że nawet dziecko zawsze musiało być na podwórku - punkt godz. 10.00. Kiedy jest jeszcze niska temperatura. Panie również nie pilnowały tego, że dziecko, które jeszcze nie chodzi przesiadywało przez dłuższy czas w piaskownicy z mokrym piaskiem - widać to było po przemoczonych spodniach i rajstopach dziecka.