pierwsza wizyta i... ostatnia
Wystrój miejsca robi wrażanie, ale tylko zza okna, po wejściu widać, że lokal jest już mocno zużyty, obdrapana podłoga, odpryski na ścianach w toalecie itd. Obsługa kelnerska bez szału, ale może być. Jedzenie bardzo drogie, ale dość smaczne, kawa - porażka, ohydna lura, bardzo słaby gatunek kawy i widać, że oszczędzają na tym. Ale największą porażką było przyjmowanie towaru przez chyba 40 minut. W czasie, gdy goście raczyli się bądź co bądź bardzo drogimi daniami, przez prawie całą salę obsługa nosiła plastikowe skrzynki z kapustą, mrożonkami, worki z cebulą, papier toaletowy itd. Do tego co 2 minuty otwierali drzwi, żeby wnieść kolejną skrzynkę. Na dworze było minus 15 stopni, więc co chwila wpadało przenikliwie zimne powietrze, a wiadomo, że w restauracji nie siedzi się w płaszczu i czapce. To przyjęcie towaru to porażka, rozumiem, że obsłudze nie chce się zostać po godzinach, żeby to załatwić, ale posiłek spożywany w takich warunkach, to jakieś nieporozumienie. Jakbym chciała oglądać przyjęcie towaru, to poszłabym posiedzieć sobie w Tesco, a nie w restauracji, gdzie każde danie kosztuje 40-50 zł. Nie polecam nikomu, jest wiele innych, fajnych miejsc w okolicy.