Co o tym sądzicie, czy coś takiego w ogóle istnieje czy są to tylko halucynacje niepoprawnych romantyków ?

małżeństwo jako więzienie+kredyt ? - jak sądzicie, czy wiele osób tak żyje i uważa podobnie ?

I kolejny raz nie mogę podpisać, bo nawet to mi zabrali.

Topic na prośbę Julka.luv, zaczerpnięty z tematu:
Dlaczego ludzie wzajemnie się zdradzają? - którego autorem jest mój odwieczny wróg namber łan: Halewicz.

Posłuchaj Schuberta, ma Ci coś do powiedzenia.

Chcesz kupić e-booka ? mogę sprowadzić amazon kindle, tego najnowszego. Miażdzy konkurencję, tylko trzeba sprowadzać z USA.
Ostatnimi czasy mialem takowych 20sztuk. Wszystkie się szybko rozeszly.

Tak wiem, po co ci takie guano, placisz tylko za to masz na urzadzeniu amazon kindle napisane, gdyby nie te logo to bylby o polowe tanszy.

Ty wolisz nosic w plecaku 10ksiazek i zawsze masz je przy sobie schowane w kieszeni.

i tu BurkaKroofka & BabaZwora - Ciurlaj Ino

wracając do tematu... moim zdaniem nie ma przepisu...

wszystko zalezy od ludzi i ich osobowości, zwyczajów,itd itp...

jedni potrafią udawać że wszystko jest ok,choc jest bardzo nie tak, a inni nie

jak dla mnie na 100 par jakieś 2 mają udany związek... przynajmniej z tego co widzę wokół i u siebie...



Peja - Reedukacja

Z zewnątrz to trudno ocenić, czy związek jest udany, czy nie, Izabell.. Tak naprawdę tylko sami zainteresowani to wiedzą... Bo udany związek to pojęcie bardzo względne i dla każdego znaczy co innego...

"i tu BurkaKroofka & BabaZwora - Ciurlaj Ino" - uważaj bo problem Ciebie przerośnie, Twoi koledzy admini tego forum zostaną pozbawieni argumentów, a Ty najzwyczajniej w świecie znikniesz. Nie wytrzymasz presji, na Twoje miejsce przyjdą następni.


WWO - Zycie depcze wyobraznie




Nie jestem miły, nie jestem uprzejmy, nie jestem tolerancyjny - wypier**** !!!.

milani tu akurat patrze na znajome pary,które są lata, które znam sporo czasu, są szczęśliwi

Izabell, moim zdaniem tylko ci ludzie naprawdę wiedzą, co w nich siedzi
Bo są wzorowe pary które po kilku/ kilkunastu latach rozstają się i przyznają same że to była zabawa w udawanie (znam takich)
I są pary które każdy patrząc z zewnątrz oceniłby jako nieszczęśliwe. Cały czas kłótnie, problemy... Ale tym ludziom to pasuje bo np mają taki temperament i wolą coś wykrzyczeć niż trzymać w sobie, i potem wszystko jest ok. I takie związki trwają klikadziesiąt lat aż do śmierci (i takich też znam).
Sama niedawno brałam ślub i widziałam "idealne" pary narzeczeńskie, które rozchodziły się nagle na tydzień przed ślubem.
My taką "idealną" parą nigdy nie byliśmy, ale wytrwaliśmy do ślubu, a co będzie dalej, życie pokaże...

Jest taki przepis ... tak samo jak na ciasto ;) Problem polega na tym, ze mając identyczny przepis jednemu wyjdzie perfekcyjne a drugiemu... z zakalcem ! Pytanie co zrobić aby nie było zakalca ? Może po prostu tak długo się uczyć aż wyjdzie... ? Kilka ciast wyląduje w koszu, ale w końcu metodą prób i błędów upieczemy pyszne, aromatyczne, rozpływające się w ustach...I ktoś z zaproszonych gości zapyta z wypiekami na twarzy czy jest jakiś przepis na to cudo ? ;)

moim zdaniem nie ma udanych związków, są tylko takie w których ludzie przymykają oko na wady partnera a czasem podporządkowują się mu dla świętego spokoju i faktycznie udają przed resztą świata że jest ok lub mówią innym że nie jest. Ja często słyszę od klientek, że ich mężowie są beznadziejni i są na skraju wytrzymałości z nimi. Nie komplementują, nie słuchają , nie sprzątają, z każdego obowiązku domowego robią wielki długi proces twórczy, nie dbają o namiętność i dobrą atmosferę itd. Prawda jest taka, że każdy ma wady (kobiety też :)) i te wady po kilku latach wkurzają coraz bardziej albo je jakoś stolerujesz albo się rozstaniesz innego wyjścia nie ma.

> moim zdaniem nie ma udanych związków

Współczuję Tobie Twoim klientkom
Udane związki są/bywają.
Może nie śa szcxególnie częste - ele nie jest to jakiś wybryk natury :)
Ja mam udany związek - i jakieś 30-40% moich znajomych też ma.
Czyli - nie jest to jakaś zupełna egzotyka :)

ty masz udany związek?
a ja sądzę że skoro tobie jest wygodnie to twojej partnerce/partnerowi juz tak super nie jest i po prostu więcej ci ustępuje i więcej dla ciebie się poświęca bo nie ma tak idealnie żeby obie strony miały wygodne zycie, w przyrodzie nic nie ginie ,ktoś musi bardziej się poniżać-dopasowywać dla wygody drugiego, często też ta druga strona sądzi że rozstanie byłoby jego osobistą klęską w życiu lub nie ma pomysłu na życie w pojedynkę więc robi dobra minę do złej gry

czasem sie człowiek bardzo poświęca, robi wszystko, by uszczęsliwić drugą połówkę,dba itd.,a rzadko kiedy jest to doceniane...

jeśli chodzi o kobiety...nie można facetowi dać wejść sobie na głowę, trzeba być zimną, wredną,wyrafinowaną...to się sprawdza, że im się jest wiekszą zołzą tym bardziej facet lata wokół i się stara...
tylko ja tak nie umiem...:/

A tu się z Tobą nie zgodzę. Z racji wieku i doświadczenia życiowego miałem okazję poznać kilka pań o takim modus operandi - gdy tylko chciały we wzajemnych relacjach stosować metodę "trzeba być zimną, wredną...etc.", grzecznie kończyłem znajomość.
Jestem człowiekiem pokoju i dialogu, a nie metody bata i marchewki. Wszelkie próby dyscyplinowania poprzez terror kończą się moim stanowczym sprzeciwem. Bez żalu z mojej strony...parafrazując kapitana Wagnera.

Panie Halewicz:) owszem, są mężczyźni tacy jak Pan, którzy są w tym temacie w miarę "normalni" i takie podejście kobiety im nie odpowiada...ale są też tacy, na których jedynie to działa...bo jak wspomniałam, faceci to zdobywcy...a jaką przy takiej kobiecie mieć pewność, że się ją już zdobyło? to wjeżdża na tzw.samczą ambicję...

co do terroryzowania, może nie aż tak daleko z tym wybiegać, ale widzę że chłód, nie okazywanie zbytnio zainteresowania, niebycie na każde zawołanie daje lepszy efekt niż bycie miłą kochajaca i oddaną...

Ależ ja z natury rzeczy jestem zdobywcą, "apodyktycznym tyranem" i Hannibalem w jednym:)))) Tu niektóre Panie mogłyby określić mnie, jako męskiego szowinistę (czasem pada słowo: świnia - ale nie wiem czemu; świnia jakoś mało jest szowinistyczna). Jestem zwolennikiem równouprawnienia płci ale związek dwojga ludzi jest jak spółka...prezes możesz być jeden. I skoro kobieta chce być sterem, niechaj będzie - nie wszyscy mężczyźni są mężczyznami.
Bycie dżentelmenem jest postrzegane w dzisiejszych czasach, jako pełne frajerstwo - w takim razie ja pozostanę przy byciu frajerem. Poza tym moja żona woli chyba mieć za męża "tyrana" i "frajera", niż chama i prostaka.

a co się kryje pod tą tyranią?

a to już muszę poprosić panią żonę o zabranie głosu:)

Ja bym powiedziała, że udany związek to właśnie taki, w którym jedna strona akceptuje wady drugiej... ale widać co osoba to opinia:0
Jak ktoś chce mieć ideał to lepiej niech się nie wiąże z nikim

wady wadami, ok, je tez trzeba umiec kochać...pytanie czy to wystarczy, gdy ktos krzywdzi,rani,zdradza?