samotność w małżeństwie

Zacznę od tego, że nie oczekuję rad. piszę tu, żeby zrzucić z siebie ciężar wszechogarniającej mnie samotności. Po kilkunastu latach małżeństwa, dotarło do mnie, że głównym budującym tego związku jestem ja i od samego początku żyłem w wyobrażeniu swojego związku, a nie w nim samym. Dotarło do mnie, że nie zmienię żony i teraz pozostaje mi zrozumienie, że żyłem w samodzielnie i misternie zbudowanej przez siebie samego iluzji. Od czasu gdy urodziło się nasze pierwsze dziecko zostałem (jak pewnie dużo innych facetów) odsunięty na absolutnie ostatnie miejsce w domowej hierarchii. Oczywiście, gdy jest sytuacja kryzysowa, a takich nam nie brakowało, to ja jestem tym, który podtrzymuje nas na powierzchni. Dobry, kochający, wierny i oddany... takiego najlepiej się wykorzystuje. Chyba nigdy nie czułem się atrakcyjny przy mojej żonie, chyba nigdy nie czułem się jako ktoś, kim druga osoba się fascynuje, jest w nią zapatrzona. Krótkie wzloty spowodowane nadzieją, że teraz już będzie lepiej. Jednak zawsze jest tak, że gdy ja znów zakasam rękawy, wyprostuję jakąś sytuację, poratuję wsparciem, wysłucham, to później znów ona niesiona poczuciem swej zajefajności idzie dalej, nie zważając na swego wiernego pazia, jakim jestem ja. Wiem, że jest tu wielu w podobnej sytuacji, jest też wielu, którzy napiszą, żebym się nie mazał. Ok, macie rację. Ale każdy ma swoje granice, każdy w którymś momencie mówi stop. Tyle tylko, że to stop nie oznacza niczego, prócz tego, że muszę zyć ze świadomością, że nie zmienię tego. Zostało żyć z parszywym poczuciem, że przegrałem swoje życie. Już nawet moje sukcesy zawodowe nie mają na mnie wpływu. Ot, zwyczajne zarabianie kasy, każdy o potrafi. Samotność jest tak bezwzględna i silna, a moc z jaką zalewa ostatnie resztki silnej woli i pozytywnej samooceny jest jak moc powodzi - nic jej nie zatrzyma. Każdy kolejny dzień jest taki sam. Każdego dnia budzę się z jedną myślą, aby znów się położyć, a najlepiej już się nie obudzić.
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: samotność w małżeństwie

Zamiast cierpieć weź rozwód. Po co się męczyć.
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 4

Już dwa razy mój post skasowały lokalne mendy.
Nie po to przebudziłeś się by znowu garb dźwigać.
Rozwód jest dobry jeśli masz się dla kogo rozwieść.
Pożyj trochę dla siebie. Bez pośpiechu.
Gratulacje!
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 0

Rozumiem Ciebie. Mam podobnie. Jestem na etapie walki aby mój Partner zrozumiał że czasem warto wprowadzić zmiany w naszym związku aby go ubarwić
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2

Kawka... Może dziś mój post nie wpadnie pod kosiarkę czy walec ;), a twój, przyszedł na czas, punktualnie.
Udzielanie rad, uważam za niebezpieczne (doświadczenie życiowe), ale ciekawość świata i łaknienie wiedzy o nim, pchają mnie do tego, by pokazać ci inne spojrzenie na obrazek, który nam podsunąłeś pod nos.

"Zacznę od tego, że nie oczekuję rad. piszę tu, żeby zrzucić z siebie ciężar wszechogarniającej mnie samotności."

Nie ma innego sposobu. Kiedy już ją zrzucisz ;), przyjrzysz się jej dokładnie i zechcesz poznać, poświęcając czas i uwagę, masz szansę zrozumieć ile jej zawdzięczasz, a może nawet zapłaczesz nad prawdą o tym, jak bardzo ją zaniedbujesz. Tę swoją samotność. Najwierniejszą z wiernych. Na drugiej szali wagi, zazwyczaj, słodko i bezwstydnie ciąży ego. Ta codzienna walka i próba balansu, ku sprawiedliwości (tak zwą ten zbiór iluzji), zdaje się być syzyfową pracą, a jednak... zapewniam ciebie, uwierz...
Nie każdemu, jak tobie, dane jest dotrzeć do granicy. Pomyśl tylko o tych nielicznych, którzy porwą się na złote runo, czekające na nich po jej przekroczeniu... ;)

"Po kilkunastu latach małżeństwa, dotarło do mnie, że głównym budującym tego związku jestem ja i od samego początku żyłem w wyobrażeniu swojego związku, a nie w nim samym."

Małżeństwo to tytuł święty i pojęcie bardzo głębokie. Nie każdy związek (nie tylko między kobietą i mężczyzną) zasłuży czy doczeka się tej koronacji. Nie jesteś jedyny, któremu zaserwowano kłamstwo odwrotności zachodzących procesów w tej dziedzinie.
Musisz wiedzieć, że wyobraźnia, od początków świata :), stanowi potężną siłę i moc sprawczą. Nie bez kozery, znaleźliśmy się w punkcie na osi czasu, w którym ma miejsce potężne starcie sił ... o wyobraźnię. Ważą się losy nas wszystkich.

"Dotarło do mnie, że nie zmienię żony i teraz pozostaje mi zrozumienie, że żyłem w samodzielnie i misternie zbudowanej przez siebie samego iluzji. "

Jest to prawdziwa łaska, zrozumienie i... akceptacja prawdy, a uprzednia walka, nie jest żartem. To trudny, codzienny znój, pielęgnowania w sobie obrazu pragnień i potrzeb, zgodnych z nasza naturą i misją, niezbędnych do zamanifestowania tego kim jesteśmy i celu, dla którego odbywamy tę podróż. Bez wyobraźni i niezłomnej wizualizacji, wspieranych codzienną rutyną, nie ma manifestacji, na którą ty... masz szansę.

"Od czasu gdy urodziło się nasze pierwsze dziecko zostałem (jak pewnie dużo innych facetów) odsunięty na absolutnie ostatnie miejsce w domowej hierarchii."

Uhm... to czysta biologia... i wielka niesprawiedliwość ;) spłycania postawy kobiecej, a także temat rzeka, którego nie rozwinę w tym momencie... gdyż, ponieważ, dlatego bo... jestem Kobietą i nie czuję woli objawiania tobie oczywistości, które nie zostały ci (z jakiegoś powodu) dane do ogarnięcia rozumem, czy choćby wzrokiem ;)

"Oczywiście, gdy jest sytuacja kryzysowa, a takich nam nie brakowało, to ja jestem tym, który podtrzymuje nas na powierzchni."

Mhm... Oczywiście. Takie to są teraz czasy, mój drogi "interlokutorze", że "docenia się rybę za to, że pływa w wodzie".
Nie dotknę i tego topiku. Jako Kobieta, mogę ci jedynie napisać, że trzymam kciuki by twa samotność przeważyła ego, z jak najbardziej pozytywnym skutkiem, dla was obojga.

"Dobry, kochający, wierny i oddany... takiego najlepiej się wykorzystuje."

Nie obrazisz się za mój uśmiech :) Ujmę to tak. Gdybym przez wiele lat "małżeństwa", poważnie traktowała wszystkie przymiotniki, wykrzykniki, ba... całe zdania... i nie mierzyła ich miarą czynów i "walk the talk"... byłabym dziś w czarnej pupie i rządziłby mną chaos. Niczego nie zbudowałabym... śmy byli.
Uwaga! Wszystko, absolutnie wszystko... robimy dla siebie. Takie jest prawo natury :)
Nawet kiedy świadomie pozwalasz "wykorzystywać się" :), robisz to dla siebie. Wiem to stąd, że jesteś świadomy ;) w co tu się gra ha ha
Nie żałuj, bo to dobra inwestycja. Najlepsza z możliwych, w prawdę i zwrotkę o ludziach w naszym życiu.
Jest to wiedza bezcenna i budująca. Serio serio

"Chyba nigdy nie czułem się atrakcyjny przy mojej żonie, chyba nigdy nie czułem się jako ktoś, kim druga osoba się fascynuje, jest w nią zapatrzona."

Jest jakaś nadzieja w "chyba" i może utrapienie (chwilowe) lub andropauza (dłuższa chwila)... Zniżka energetyczna i/lub zmęczenie materiału... To wszystko przeminie.
Za młodu (no byłam) zdarzył mi się okres "zapatrzenia" itd., choć dziś jeśli mnie zapytasz to powiem wprost, że to trik chemii i biologii lub najpewniej ... widziałam potencjał ;) (dyplomatycznie). Ugaszenie było nagłe i bolesne. Po przestudiowaniu tematu i praktyce (wieloletniej) pojęłam, że ta samotność, która tak tobie ciąży, uczy nas o sobie samych najwięcej i najprawdziwiej buduje nasz wizerunek, który powinien być co najmniej znośny kiedy wymieniasz w lustrze spojrzenie ze swą samotnością.

"Krótkie wzloty spowodowane nadzieją, że teraz już będzie lepiej. Jednak zawsze jest tak, że gdy ja znów zakasam rękawy, wyprostuję jakąś sytuację, poratuję wsparciem, wysłucham, to później znów ona niesiona poczuciem swej zajefajności idzie dalej, nie zważając na swego wiernego pazia, jakim jestem ja. Wiem, że jest tu wielu w podobnej sytuacji, jest też wielu, którzy napiszą, żebym się nie mazał. Ok, macie rację. Ale każdy ma swoje granice, każdy w którymś momencie mówi stop. Tyle tylko, że to stop nie oznacza niczego, prócz tego, że muszę zyć ze świadomością, że nie zmienię tego."

No tutaj to mazgajstwo przesadzone... i domaganie się cukierka... Chusteczkę mogę podać i udawać, że nie było tego...

"Zostało żyć z parszywym poczuciem, że przegrałem swoje życie."

Napisał przyszły zwycięzca, tuż przed metą, za którą czeka główna nagroda.
Te dramatyczne sceny to są naprawdę nie na moje zdrowie.

"Już nawet moje sukcesy zawodowe nie mają na mnie wpływu. Ot, zwyczajne zarabianie kasy, każdy o potrafi."

Nudę i zblazowanie to leczymy gdzie indziej i inną terapią.

"Samotność jest tak bezwzględna i silna, a moc z jaką zalewa ostatnie resztki silnej woli i pozytywnej samooceny jest jak moc powodzi - nic jej nie zatrzyma. Każdy kolejny dzień jest taki sam. Każdego dnia budzę się z jedną myślą, aby znów się położyć, a najlepiej już się nie obudzić."

Mnie, ze dwa dni temu, też w krzyżu łupało i noga odkręcała się pół dnia, a dziś już spałam słodko i dzięki Bogu, że oczy otworzyłam.
Spokojnej pracy. Zdrowia i powodzenia
Ps
Co do tej fascynacji... to psa sobie sprawić
Zameczy cię swoja obsesją
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 5

Dziękuję.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie dziękuj.
Ona nie rozumie różnicy między naturalnym zmęczeniem materiału nowo kreowanej matki a wdupiemieniem ojca.
Nawet najbardziej padnięta na ryj matka powinna jakkolwiek wyrazić wdzięczność partnerowi i opiekunowi, gdy ma za co.

Gdy tego nie ma, nie ma co tkwić w iluzji.
Uwierz, że są setki kobiet, które za ułamek Twoich starań poszłyby za Tobą w ogień.

Rozważ, czy sprawdzenie tego nie nadałoby sensu Twojemu porannemu wstawaniu.

Pozdrawiam
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: samotność w małżeństwie

Stary , jakbym ja to pisał
Słowo w słowo wyjęte z mojego życia.
Od kilku lat czuję się zerem przy swojej żonie.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: samotność w małżeństwie

Proponuję poczucie się choć ułamkiem przy innej kobiecie.
Bardzo ozdrowieńcza sytuacja, polecam.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0

Albo przy innym facecie. W drugą stronę też się zdarza. "Ty taka fajna, zadbana, energiczna, a czemu on taki ...?", a żeby uwiarygodnić "Mamo powinnaś sobie znaleźć kogoś podobnego do siebie, a nie męczyć się ...". "Tata wygląda jak bezdomny"
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

brak słów nastepny simp
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jeśli twój związek przechodzi kryzys, polecam doskonałą terapię dla par oferowaną przez Gabinet Psychoterapii i Rozwoju Osobistego mgr Agnieszka Gudaniec. Nam bardzo pomogła.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Ach ta kryptoreklama:-) Tylko po co reklamować terapeutkę z Kędzierzyna w Gdańsku?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Rozumiem, że jesteś w trudnej sytuacji, a Twoje doświadczenia związane z małżeństwem i poczuciem samotności są naprawdę bolesne. To świetnie, że podzieliłeś się tym na forum, ponieważ otwarcie rozmawianie o trudnościach może być pierwszym krokiem w kierunku zrozumienia i ewentualnego rozwiązania. Wydaje się, że jesteś człowiekiem, który poświęca wiele wysiłku, miłości i oddania dla swojej rodziny, ale niestety, czujesz się niedoceniony i pomijany. To bardzo trudne uczucie, zwłaszcza gdy czuje się, że trudno zbudować związanie oparte na równości i wzajemnym szacunku. Rozumiesz, że nie możesz zmienić swojej żony, ale ważne jest również zrozumienie swoich własnych potrzeb i granic. Każdy zasługuje na pełnowartościowe, satysfakcjonujące życie, w tym także w sferze emocjonalnej. W sytuacjach takich jak Twoja, istotne jest znalezienie równowagi między dbaniem o innych a troską o siebie. Możesz zastanowić się nad skonsultowaniem swoich uczuć z terapeutą, który może pomóc Ci zrozumieć sytuację oraz dostarczyć narzędzi do radzenia sobie z trudnościami. Terapia małżeńska może być również korzystna, jeśli obie strony są otwarte na współpracę i chcą poprawić stan swojego związku. Ważne jest, abyś nie zapominał o swoich indywidualnych potrzebach i dążył do równowagi między swoim życiem rodzinny, a własnym dobrostanem. Samotność może być bardzo przytłaczająca, ale dzielenie się swoimi uczuciami z innymi, poszukiwanie wsparcia i skorzystanie z profesjonalnej pomocy może być kluczowe dla poprawy sytuacji. Pamiętaj, że jesteś wartościową osobą, zasługującą na szacunek, miłość i zrozumienie. Przejście przez trudne chwile może być wyzwaniem, ale również szansą na osobistą transformację i znalezienie ścieżki do szczęścia. Warto rozmawiać o swoich uczuciach i szukać pomocy, gdyż istnieją ludzie gotowi wesprzeć Cię w trudnych momentach.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Prawda leży po środku. Gdybyś był tak "cudowny" to pewnie nadal był byś obiektem westchnień swojej żony. Może to co ty opisujesz jako dobre, niekoniecznie jest dobre dla niej. Może te "zasługi" są tylko dla ciebie czymś wielkim, tak jak dla innych mega zasługą jest zrobienie obiadu czy też posprzątanie domu. Dla kobiety to jest naturalne i nie oczekuje pochwał. Może za bardzo skupiłeś się na osiąganiu sukcesu niż na życiu rodzinnym.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 6

Wyjedź...., sam..... kup bilet lotniczy w dowolne miejsce, żyj jak wędrowiec a odnajdziesz siebie na nowo.
Prosta komunikacja żonie. Wyjeżdżam, wracam za miesiąc, dwa, potrzebuje tego. Podświadomość mówi że nie możesz ? zobowiązania ? praca, rodzina ? Teraz Ty się liczysz. Teraz jest Twój czas. To ten moment w życiu kiedy trzeba odwrócić bieg aby się nie spalić...
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0

Plusuję podwójnie, tę wspaniałą radę :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

A wiesz, że to chyba dobra rada :) ktoś pisał o tym, że może ze mną jest coś nie tak. w sumie pewnie tak, skoro tkwię jak w tym jak żaba w powoli gotującej się wodzie. Kiedy jechałem autem, autostradą, z dużą prędkością i naszło mnie takie uczucie, że wystarczy jeden ruch kierownicą i będzie może po wszystkim. Naszło mnie wtedy takie uczucie ulgi. niestety chwilę później zdałem sobie sprawę z tego, że może obudziłbym się po kilku miesiącach bezwładny i byłbym jedynie problemem dla reszty świata. Ale te uczucie lekkości i spokoju było bardzo kuszące. Nie chce mi się już. Straciłem chęci.
Ale jest też pozytyw w tym wszystkim, poznałem kogoś. Jej oczy wykazywały ogromne zainteresowanie. Nie doszło do niczego, bo jestem jednak staroświecki. Uważam, że jak się przyrzekało, to jest to kwestia honoru, aby obietnicy dotrzymać. Ale widziałem w niej fascynację, chęć poznania mnie, spędzenia ze mną czasu. Widziałem w niej, że jestem dla niej interesujący. Może jeszcze kiedyś ją spotkam:) to wygląda jak scena z "dzień świra". moje życie wygląda jak "dzień świra". ...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Niejedne oczy się będą jeszcze na Ciebie patrzeć:-)))
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

ee, nie sądzę, w moim wieku już nie jest łatwo wzbudzić zainteresowanie. Ale dziękuję, miło było to przeczytać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

W każdym wieku można.
Ile masz lat że tak uważasz?
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Lekko ponad 40
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja też jestem samotna w małżeństwie, chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami, lub po prostu wygadać - pisz śmiało.
Może nawzajem sobie pomożemy. micky3@op.pl
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1


Dziękuję, pomyślę o tym. Jednak takie pisanie może przynieść więcej szkody niż pożytku...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Nie zgadzam się.
Nie każdy pokazuje maile innym... czy też pozwala swym niedbalstwem lub/i premedytacją... by małżonek/małżonka dobrał/a się do treści maili czy smsów.
Nie dajmy się zwariować ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

No to bez przesady, życie zaczyna się po czterdziestce.
Bierz sprawy w swoje ręce i nie marnuj życia sobie i być może żonie.
Wiem, strach przed nieznanym ale trzeba mieć nadzieję, że może być lepiej i będzie się szczęśliwszym.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Drogi... a o co chodzi z tym patrzeniem? Że co?
Co do zainteresowania, no cóż, w moim wieku to nie dosyć, że "zwrok" słaby to raczej uciekam od ludzi (nie tylko facetów), którzy pragną "lekkości" i plują kontem wykorzystanie kierownika do celów, dla tegoż nieprzeznaczonych :]
Pan mnie zaczynasz wyglądać na takiego rodzynka, w korcu rodzynków i to z tych rodzynków, co marzą by ich znaleźć i karmić mitomańskimi historyjkami o tem, że są wyjątkowymi rodzynkami.
Poświecisz, rozświetlisz...?
Z czystej ciekawości takiej. Toż zapytuję :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Chyba niestety nie udało Ci się zrozumieć istoty mojego problemu, ale ok, pomogę Ci :)
Otóż po ponad dwudziestu latach w związku, po raz pierwszy od wielu, wielu lat ktoś zainteresował się mną. Takim jakim jestem. Niestety w domu tego nie mam i było to bardzo miłe uczucie. Jak jednak wspomniałem, trzymam się dzielnie swoich zasad. Wracając do tego, co się wydarzyło, uwierz mi, po tych wielu latach starania się o drugą osobę, zwracania na siebie uwagi, miło było gdy ktoś bardzo zauważalnie starał się o moją uwagę. tyle
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Aha. Nie masz Drogi żadnego problemu, a zatem nie ma jego istoty.
Jako Kobieta, Żona (od 26 lat, czekająca na uwolnienie mnie od tego chomąta) i Matka, powiadam Tobie, że bzdurzysz :)
Życia nie buduje się na "miłych uczuciach", co taki duży i doświadczony (ponad 20letni staż małżeński) chłopiec, powinien wiedzieć.
Dobra nowina, a tylko takie przynoszę :) jest taka, że g*wno tam trzymasz się zasad, a wręcz nie powinieneś, gdyż, ponieważ, dlatego że... nie sprawdziły się ;) przez ponad 20 lat.
Ktoś zainteresował się Twoim wyglądem i pierwszym wrażeniem. Tzw. potencjałem.
Wiem to, ponieważ prawie 30 lat temu postawiłam na potencjał... i to był kardynalny błąd :)
Życie zmienia Ciebie. Każdego dnia i w każdym momencie. Każdego z nas zmienia.
Miniu :) NIC się nie wydarzyło. Jeszcze... Chyba, że pójdziesz na całość i sprawdzisz co jest prawdą, a co fantazją.
Polecam.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Uhm... bardzo interesujące.
Kierownikiem, szarpało mi na autostradzie podczas zacinającego wiatru ;) Hulał, hultaj skubany, że tylko pozazdrościć.
Obok drzemała sama słodycz. Umęczone toto życiem i zwariowane totalnie.
Już dawno nie trzymałam tak mocno kierownicy ;)
O tym, że nasz system zaprojektowany jest na przetrwanie, przypomniał mi, kilka dni temu, własny kontener.
Zapędziłam się, ze smyczą (psa nie widać w białych zaspach), po sąsiedzku.
Wzrokiem ;), już oceniałam spokojne, bezpieczne odcinki trasy powrotnej.
Na oblodzonym podjeździe jednego z domów (brak ogrodznia i warunki drogowe wymagające czujności), czekała mnie niespodzianka.
Usłyszałam huk ulubionyh słuchawek, w których "wyglądam jak świr" ;), a które spadły mi z głowy podczas upadku.
Mózg rozbawił mnie próbą ratowania kontenera. Rozrzucone na boki ramiona, mające unieść moje wielkie, tłuste dupsko "orłem", bardzo szybko stały się oparciem w pozycji ostatecznej, "na kota".
Pies ciężko przestraszony. Spodnie mokre. Powstałam z marchwi i z gracją sięgnęłam po słuchawki.
Właścicielka podjazdu, spokojnie odjechała autem, odwracając blond główkę i udając, że nie widziała mego piruetu.
Pralka i suszarka, ogarnęły spodnie. Siniec na wysokości piszczeli jest już żółty, a ja... mam nadzieję, że zawsze i wszędzie, mój system podejmie walkę o zdrowie i życie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Przede wszystkim, chciałbym podziękować Ci za odwagę, z jaką podzieliłeś się swoimi uczuciami i doświadczeniami. To nie jest łatwe, zwłaszcza w obliczu tak głębokiej samotności i rozczarowania, jakie opisujesz.

Choć zaznaczyłeś, że nie oczekujesz rad, ważne jest, byś wiedział, że Twoje uczucia są ważne i zasługują na uwagę. Samotność w małżeństwie to skomplikowany i bolesny problem, który dotyka wielu ludzi. Nie jesteś w tej sytuacji sam, choć może Ci się tak wydawać.

To, co opisujesz, wydaje się być długotrwałym i złożonym problemem, który zasługuje na profesjonalną pomoc. Rozmowa z terapeutą może być pierwszym krokiem w kierunku zrozumienia Twoich uczuć i znalezienia sposobów na radzenie sobie z nimi. Terapeuta może również pomóc w zidentyfikowaniu kroków, które możesz podjąć, aby poprawić swoje samopoczucie i jakość życia, nawet w obecnej sytuacji.

Pamiętaj, że Twoje zdrowie emocjonalne i dobrostan są równie ważne jak zdrowie fizyczne. Znalezienie wsparcia w rodzinie, przyjaciołach, czy grupach wsparcia może być bardzo pomocne. Czasami dzielenie się swoimi myślami i uczuciami z kimś, kto Cię wysłucha, może przynieść ulgę.

Warto też pamiętać, że Twoje sukcesy zawodowe i inne osiągnięcia są ważne i świadczą o Twoich umiejętnościach i sile. Samotność może przesłaniać te pozytywne aspekty życia, ale nie umniejsza to Twoich osiągnięć.

Wreszcie, warto mieć na uwadze, że sytuacja, w której się znalazłeś, nie definiuje całego Twojego życia. Możesz czuć się teraz przytłoczony i bezsilny, ale to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Każdy ma prawo do szczęścia i spełnienia, a czasami droga do tego celu wymaga zmian, trudnych decyzji, i poszukiwania pomocy.

Pamiętaj, że zawsze jest nadzieja i możliwości na lepsze jutro, nawet jeśli teraz może się to wydawać trudne do uwierzenia. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę siły w poszukiwaniu drogi do szczęścia i spokoju

Polecam też zajrzeć na https://maturo.pl/ jest tam wiele arty. w tej tematyce
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0


Cześć
Dziękuję za tę pełną empatii wypowiedź. Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz. Twoje słowa są lekkie i przyswajalne, dają nadzieję, ale schematy utarte w mojej głowie podpowiadają jedną opcję, i tak będzie jak było. Zbyt wiele lat żyłem w tym związku, łudząc się, że jutro będzie inaczej, będzie inaczej. Niestety dałem się ugotować w tym związku jak żaba. Teraz jest już trochę zbyt późno. Moja jedna decyzja może wpłynąć bardzo negatywnie na zbyt wiele najbliższych mi osób. Mam na myśli dzieci, oraz żonę. Ona nie ma świadomości jak bardzo dużą krzywdę mi wyrządza, jest przekonana, że jest dobrze, że robi dobrze. Ludzie, którzy mają z jakiegoś powodu bardzo nisku, lub zerowy poziom empatii nie widzą, że wyrządzają krzywdę. Jej jest dobrze otulać się moją miłością i oddaniem, tak się nauczyła, tak robiłem i to jest dla niej naturalne. A, że nie daje w zamian nic prócz bycia nie stanowi dla Niej problemu. Myślę, że jedno co mogę dobrego zrobić dla siebie, to spróbować myśleć więcej o sobie samym, być trochę egoistycznym. Planować samotne wyjazdy w miejsca, które dadzą pozwolą mi myśleć o sobie, że skoro tam jestem, to mam się z czego cieszyć, bo mam czas, bo mam chęci, wreszcie bo mnie stać. Może kiedyś uda mi się stanąć przed lustrem i powiedzieć temu gościowi po drugiej stronie, że jest ok...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Czy jestem w szoku ? - Nie. Czy jestem zaskoczona ? - Tak. Czym? Twoją odwagą. Tym, że się przyznałeś publicznie, ze jest Ci źle w swoim życiu, małżeństwie i nie jesteś szczęśliwy. A przede wszystkim zasadami, którymi wciąż się kierujesz. Chociaż można by rzecz, ze przecież zasady są po to, aby je łamać ;)
Zwykle to kobiety psioczą na swoich chłopów. Sama nie byłabym lepsza. Troje dzieci na stanie, dwoje w wieku szkolnym i to najstarsze, dobijające do 40-stki, bo mąż to takie trzecie dziecko, książkę mogłabym napisać na temat tego, że w sumie to i tak ze wszystkim muszę sobie radzić sama. Mężczyźni często i gęsto bardzo koloryzują na temat swojego życia i pożycia nie przyznając się do tego, ze co nie gra. Nie gra najczęściej w połowie, bo nigdy nie ma jednostronnej winy, ale nie gra. Łatwiej im poudawać, pościemniać, pobajerować a i często skoczyć w bok, znaleźć sobie młoda kochankę, aby się dowartościować...... Zastanawiam się dlaczego nie umiemy ze sobą rozmawiać szczerze i otwarcie? Dlaczego łatwo nam wylewać swoje żale, troski i smutki w internecie a nie powiemy tego prosto w oczy najbliższej przecież osobie? Dlaczego brakuje nam odwagi, aby zawalczyć o siebie i swoje szczęście, swój spokój? Boimy się krzywdzić kogoś, a krzywdzimy siebie, bo tak jest łatwiej. Ja też mam wrażenie, ze życie przecieka mi miedzy palcami, ze marnuje swoje najlepsze lata, a mimo to dalej w tym tkwię pytając się sama siebie przed lustrem "co Ty najlepszego robisz Kobieto?"...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Przykre. Trochę szkoda życia
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kurcze przykra sprawa, szczerze współczuję
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

jak sie jest simpem to tak bywa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: samotność w małżeństwie

Czytam to co napisałeś i myślę, że mam tak samo
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: samotność w małżeństwie

A macie takie wrażenie, że marnujecie swoje najlepsze lata a mimo wszystko tak trudno Wam to wszystko przerwać i rzucić w diabły ? Trwacie w tym bagnie mimo, że zasypiacie ze złudną nadzieją na zmiany ? Taka skrajność emocjonalna i wewnętrzna huśtawka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Mhm... mignęła mi dziś "złota myśl", jakiejś Pani aktorki... pani Kasi... czy coś...
Rozbawiła mnie ta kobitka przednio :]
Weźcie się ludziska do jakiejś roboty! W tyłkach wam się przewraca i bujacie w świecie bajki, rozmyślając o niebieskich migdałach i ptasim mleczku... Nie, żebym nie lubiła i co bym nie miała ;)
prawda! Tylko ta ma znaczenie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum

Naturystycznie (7 odpowiedzi)

Witam wszystkich szczególnie kobiety. Od dłuższego już czasu nurtuje mnie jedno pytanie,...

Miłość a poligamia (czyt. wierność) (102 odpowiedzi)

Tyle się tu pisze o miłości, jej definicji, ulotności, cudowności, itd. Co sądzicie w takim razie...

Gay Gdańsk (75 odpowiedzi)

JA 21 lat strarówka...