niby fajnie. impreza lekko oldschoolowa jak podstawówkowa potancówka. Ale.. karty to jakas porażka. Jest jedna urocza barmanka. Iza ma na imie, ale na tym koniec. Sfrustrowani impotentni dresiarze w ochroniarzy charakterze mimo, że ubrani elegancko, zachowaniem swym bezczelnie eksponują pasy.

Lokal wyraznie mienia profil.

Wiocha !

A naprawdę lubiłem to miejsce.