Re: renifry
To Polska Adaś, schemat serialu znanego jako - najpierw robią później myślą. Generalizuję wiem, bo zależy co kto ma w głowie. Ten koleś z Tatr z jednej rzeczy powinien sobie szybko zdać sprawę, mianowicie że stabilny grunt pod budowę zwie się fundamentem i nieważne czy zaczyna przedsięwzięcie pod tytułem cyrk, cmentarz, sadzenie pomidorów, czy budowa budy z goframi, na sam przód musi zbadać teren pod budowę o długości wiedzy i szerokości jej zrozumienia. Jeśli tego nie skuma firma zwiędnie jak mak.
Ile czasu trwa i jakie średnie wartości temperatur wchodzą w zakres lata w Laponii i jak ma się to do polskich warunków na linii Kraków-Zakopane?
Pewnie, łatwiej mu skombinować kilka par sztuk renifrów, z bata je eksploatować żeby napełnić własne kieszenie, niż odpowiedzieć na to pytanie. Tylko, że wtedy to nie jest hodowla tylko gułag o krótkich nogach. Ja już pomijam średnie wartości natężenia światła w zimie i lecie, bo wiadomo, zdrowy, żywy organizm ma silną tendencję adaptacji w nowym środowisku. Racja Ad do kosza z tym!
Ja nie mówię nie, ale zim my ostatnio w PL nie mamy wcale i się na to nie zanosi. W latach 1920/1930 były zimą tak niskie temperatury, że wrony w locie zamarzały, a pnie starych kilkudziesięciu letnich drzew pękały po całości. Pewnie wiesz, co ja będę Tobie truł... zresztą wszystkie zwierzęta północy, przy naszych czerwiec, lipiec, sierpień wymiękają.
Skandynawowie posiadają olbrzymi sentyment do "renifrów" zbierają ich poroża i wieszają nad drzwiami wejściowymi swych domostw. Powód jeden-mówią, że to przynosi dużo szczęścia. Mam tego trochę w piwnicy, hehehe, ale ostatnio pod górkę mi ze wszystkim hehe dowodem może być mój neurotyczny śmiech.
Kiedyś pomiędzy Longyearbyen, a Horsund zbierałem te poroża - są zrzucane wiele razy przez jednego osobnika - w sumie to szukałem przewodnika stada (osobnika alfę) no ale się nie udało mi.
Ten to ma poroże!!
A w sumie tak jest Ad: świat się kurczy i kurczyć się jeszcze będzie, tym gorzej dla fauny i flory.
Wiesz, kiedyś siedziałem na lotnisku w Monachium (albo Frankfurt nie pamiętam już)podchodzi do mnie Niemiec, siada obok i pyta po ang (po wcześniejszym moim niś fersztejn):
- dokąd lecisz?
- do Cape town.
-widzisz kolor skóry tych ludzi na pasażu?
-no widzę, czarni i Mulaci to chyba połowa albo i więcej.
A ten facet mi na to:
- Jak przylecisz do Cape town to rozejrzyj się na lotnisku kogo widzisz.
(to była moja pierwsza podróż do tego miasta)
I Kumasz, po lądowaniu czekam na bagaż z taśmy podajnika, a obok mnie 100% białych. Dopiero wtedy skumałem o co chodziło temu facetowi. Świat się miesza, kurczy, dobrze że od big bang (rzekomo) wszechświat się rozszerza jest jakaś równowaga.
0
0