Cześć, piszę na tym forum, bo jeszcze tydzień temu załamana wynikiem testu Pappa szukałam tu i na innych portalach otuchy. Teraz chcę dać jej choć odrobinę tym z Was, które niepokoją się tym, co wyszło w badaniu. Mam 33 lata, na usg genetycznym wyszlo wszystko w normie, jednak lekarz zalecił wykonanie testu Pappa (bo każdej dziewczynie to zleca). Zrobiłam. Po dwóch tygodniach, dokładnie w walentynki, dzwoni genetyk, nawet nie z informacją o ryzyku, ale przedstawia to wszystko, jak wyrok. Usłyszałam tylko, wysokie prawdopodobieństwo ZD, natychmiast skierowanie i żebym na Cito robiła amniopunkcję. Poszłam po wyniki: 1:225. Szok, łzy, stres niesamowity. Akurat byłam tego samego dnia na wizycie u mojej gin, która mnie trochę pocieszyła i poleciła Nifty jako nieinwazyjne badanie, a bardzo czułe (w przypadku ZD wiarygodność 99,9%). Od razu pobrałam krew. Wczoraj przyszły wyniki. Niskie ryzyko. Uwaga: 1 do ponad 8,5 miliarda! Ale nie tylko dlatego piszę. Przede wszystkim, czego mi zabrakło w rozmowie z genetykiem, to informacji o tym, że test Pappa określa wyłącznie ryzyko i to w dodatku na podstawie statystyki! Poza tym lekarz powinien mówić przyszłej mamie, że nawet, jeśli u niej wynik wyniósł 1:100 to znaczy, że na 99% dziecko jest zdrowe. To by wiele pomogło. A mnie pomógł jeszcze ten artykuł dr Malinowskiego. koniecznie przeczytajcie, jeśli też nie wiecie, jak to wszystko interpretować. I może choć trochę się uspokoicie. Link:
https://marianmalinowski.pl/ciaza/o-co-chodzi-z-ta-pappa/