tragedia
byłam ja, moja mama i po miesiącu moja koleżanka. Fryzjerka boi się konkretnego strzyżenia, tylko skraca. Kosmetyczka nie ma pojęcia o fachu. Wiecznie czegoś szuka albo pożycza od sąsiadki. Lakier stary, po 5 godzinach mogłam wytłaczać wzorki na paznokciu. Pani Manager tylko siedzi przed komputerem i w ogóle nie interesuje się lokalem. Jedyna sensowna osoba to pani pomagająca - zawsze uśmiechnięta i chętna do pomocy.